#10 Kolejka - Podsumowanie - JESIEŃ 2020

29/11/2020

ELIT I Liga

HYABAK – KSI Retail

Pierwszy z dwóch półfinałów ELIT I Ligi. W ekipie HYABAK nie zobaczyliśmy Tomasza Kolibowskiego oraz Bartosza Kursy, czyli dwóch bardzo ważnych ofensywnych zawodników Błękitnych. Pierwszych minut rywalizacji do udanych z pewnością nie mógł zaliczyć Czarek Śledziak. Obrońca Optyków popełniał błędy, z których brały się okazje dla KSI Retail. Jedną z nich w 5. minucie na gola zamienił Mateusz Kocur. Chwilę później mógł podwyższyć prowadzenie swojej ekipy, ale wykonywany przez niego rzut karny obronił Daniel Piecyk. W 11. minucie zobaczyliśmy dwa efektowne strzały z dystansu. Darek Rolak z KSI trafił w słupek, a kilkadziesiąt sekund później kapitalnym uderzeniem Daniela Nowka pokonał Łukasz Komar (było 1:1). W 17. minucie KSI Retail odzyskało prowadzenie. Gracze HYABAK ponownie źle przekazali sobie krycie, z czego skorzystał Mateusz Kocur, strzelając gola nr 2. Tuż przed przerwą arbiter prowadzący spotkanie drugi raz wskazał na rzut karny dla Seledynowych. Paweł Pitala zagrał piłkę ręką, a że ta zmierzała do bramki, to otrzymał czerwoną kartkę. Tym razem do „wapna” podszedł Staszek Buława i trafił na 3:1. Staszkowi przez całe zawody było niezwykle trudno zabrać piłkę, umiał w sprytny sposób się przy niej utrzymać. Po przerwie długo nie było fajerwerków. KSI Retail miało dobry wynik, a HYABAK próbował stwarzać zagrożenie, ale czegoś w poczynaniach Błękitnych brakowało. W 28. minucie byli blisko bramki kontaktowej, ale w ostatniej chwili futbolówkę wybijał Tomasz Konecki. Pięć minut później Darek Rolak strzelił gola na 4:1. Ofensor KSI Retail uderzył nie do obrony z lewej nogi. Dwie minuty przed końcem rywalizacji na 2:4 dla HYABAK po natychmiastowym uruchomieniu kontrataku trafił Robert Nowak. Optycy nie zdobyli jednak bramki kontaktowej i ulegli lepszym w tym meczu zawodnikom KSI Retail.

WIKTOR – MITRA

Drugi półfinał był mocno zamkniętym spotkaniem. Przez cały mecz nie oglądaliśmy zbyt wielu dogodnych okazji. Trzeba powiedzieć, że rywalizacja była popisem obrońców. Wśród WIKTORA brylowali Damian Kozicki oraz Karol Trzciński. W zdecydowanej większości akcji tłamsili próby niższych od siebie Pawła Żwirbli czy Mateusza Kowalczyka. Oczywiście, czasami Niebiescy musieli uciekać się do przewinień, które nagromadziły się w drugiej połowie. Wśród MITRY zaś kapitalnie wyglądał Marcin Borzęcki, który czyścił niemal wszystko. W pierwszych 20 minutach bodaj najlepszą okazję miała MITRA. Po rzucie wolnym w 8. minucie zakotłowało się pod bramką Arkadiusza Jurka, ale piłka nie wpadła do bramki. Arka trzeba pochwalić za środowy występ, ponieważ spisał się bez najmniejszego zarzutu. Druga połowa rozpoczęła się od nerwowej gry MITRY na własnej połowie. Jednak WIKTOR nie potrafił tego wykorzystać. W kolejnych fragmentach nadal nie widzieliśmy zbyt wielu czystych, klarownych sytuacji. Niebiescy oraz Biali stwarzali zagrożenie, ale najczęściej po uderzeniach z dystansu. Wydawało się, że spotkanie może zakończyć się wynikiem 0:0. Jednak WIKTOR rozegrał mistrzowską końcówkę. W 38. minucie Wojtek Kłak efektownymi zwodami wymanewrował oponenta, po czym skutecznie uderzył z lewej nogi. Minutę później Adam Białapko oraz Oleg Lewicki podwoili atak na Pawła Żwirblę i zabrali mu piłkę. W błyskawicznym kontrataku asystę zanotował Mateusz Leszek, a gola strzelił Oleg Lewicki. MITRA miała bardzo mało czasu, by odrobić dwa gole straty. Biali 12 sekund przed końcem mieli przedłużony rzut karny, który wyniknął z przekroczenia limitu przewinień przez WIKTORA. „Wapno” wykorzystał Patryk Paszko, ale jego zespół nie dał już rady doprowadzić do remisu. Zatem w finale WIKTOR zmierzy się z KSI Retail, a MITRA w meczu o brąz zagra z HYABAK.

 

ELIT II Liga

InPost – WEDEL

Środa obfitowała również w niezwykle ważne mecze na zapleczu elity. InPost, który tydzień wcześniej wygrał z REGENERUJ.PL, był w najlepszej sytuacji, jeśli chodzi o walkę o mistrzostwo. WEDEL miał dwa punkty więcej, ale również jedno spotkanie rozegrane więcej. Czekoladowi rozpoczęli ten mecz doskonale. Po podaniu z rzutu wolnego Mateusz Nejman, stojący tuż przed golkiperem rywali, zmylił go uderzeniem głową i trafił do siatki. W kolejnych fragmentach pierwszej połowy więcej dogodnych okazji miał InPost, ale jak zwykle fenomenalnie w bramce WEDLA spisywał się Paweł Antosiak, Z kolei w 10. minucie Mikołaj Pekowski w doskonałej sytuacji przestrzelił. Do przerwy nie padło więcej goli i to ekipa z Zamoyskiego prowadziła 1:0. W drugiej odsłonie także InPost prowadził grę. Jednak Paczkomaty albo odbijały się od ściany, jaką był Paweł Antosiak, albo pudłowali w stuprocentowych sytuacjach, tak jak w 32. minucie. WEDEL nierzadko stawiał na kontrataki. Jedną z takich akcji po entej interwencji uruchomił Paweł Antosiak. Wyrzucił daleko piłkę do Mateusza Nejmana, a ten sześć minut przed ostatnim gwizdkiem trafił na 2:0. Minęło 120 sekund, a Mateusz po dwóch próbach w jednej akcji miał już na koncie hat-tricka. Chwilę później InPost przełamał wreszcie strzelecką niemoc. Kuba Binerowski dobił uderzenie kolegi, które wylądowało na słupku i trafił na 1:3. Czarni postawili wszystko na jedną kartę, każdy zawodnik z pola wyszedł bardzo wysoko. Na stratę piłki przez rywali wyczekiwał Mateusz Nejman, co stało się niemal natychmiast. Pozostawiony kompletnie bez krycia pod polem karnym InPostu minął bramkarza i ustalił wynik na 4:1. Takie rozstrzygnięcie oznacza, że InPost stracił szanse na tytuł (ale jeszcze nie na podium), a WEDEL z 24 punktami dogonił w tabeli REGENERUJ.PL…

REGENERUJ.PL – JAR-JAN

…które kilkadziesiąt minut później mierzyło się z JAR-JAN. Błękitni po przegranej InPostu stali się najpoważniejszym graczem w kontekście rywalizacji o tytuł. Jednak żeby nim pozostać musieli pokonać lidera. W tym celu prowadzili grę, JAR-JAN więcej operował na połowie rywali, aniżeli odwrotnie. Z tego tytułu brało się więcej okazji dla Błękitnych, ale REGENERUJ.PL także nie skupiało się wyłącznie na defensywie. Na pierwszego gola w meczu czekaliśmy do końcówki pierwszej połowy. Bramkarz Inżynierów Michał Szczepankowski przechwycił dośrodkowanie, po czym natychmiast uruchomił kontratak. Zagrał do Łukasza Skwarko, ten do Marka Drużgi i było 1:0. REGENERUJ.PL jeszcze przed przerwą trafiło po raz drugi, a zrobił to Sebastian Majewski. W drugiej połowie obejrzeliśmy zdecydowanie więcej goli, a także zdecydowanie szybciej. Po niespełna pięciu minutach JAR-JAN po dwóch golach Patryka Kostyry doprowadził do remisu 2:2. REGENERUJ.PL wróciło na prowadzenie w 30. minucie. Swojego drugiego gola strzelił Sebastian Majewski. Jednak JAR-JAN ani myślał oddać trzy punkty. Trzy minuty później hat-tricka skompletował Patryk Kostyra. W środowy wieczór napastnik ten pokazał, jak się gra z obrońcą na plecach. W 35. minucie JAR-JAN po raz pierwszy wygrywał. Świetnym uderzeniem z lewej nogi na bliższy słupek popisał się Wojciech Szulc. Następnie końcówka przy stanie 4:3, a więc najbardziej nerwowe fragmenty. Lepiej z niej wyszli Błękitni, którzy za sprawą rzutu wolnego Piotra Pocztańskiego w ostatniej minucie trafili na 5:3. Dzień później JAR-JAN wygrał z kael ARCHITEKTAMI 6:2, dzięki czemu ma 24 punkty. Taki sam dorobek mają REGENERUJ.PL oraz WEDEL, a w ostatniej kolejce ekipy te zagrają ze sobą. Z obiema tymi drużynami JAR-JAN zwyciężył. 19 „oczek” ma InPost, ale Paczkomaty zmierzą się jeszcze z dwoma przeciwnikami.

 

ELIT III Liga

ORA Warszawa – PGE S.A.

Czwartkowy wieczór otworzyliśmy potyczką Adwokatów z Energetykami. ORA Warszawa poprzednie dwa spotkania przegrała, ale nie przekreśliło to ich szans na podium czy nawet mistrza. PGE S.A. zaś do ligowej rywalizacji powróciło po przymusowej, aż sześciotygodniowej, przerwie. Zawodnicy z Mysiej od razu mierzyli się z ekipą z TOP-u. Pierwsza połowa uwypukliła dłuższy rozbrat z piłką PGE. Energetycy w trudach rozwijali swoje umiejętności. Z kolei ORA od samego początku punktowała. W 2. minucie bramkę na 1:0 zdobył Albert Stankiewicz. Później trafiał najlepszy strzelec Adwokatów Filip Domagalski. W ciągu dziewięciu minut skompletował hat-tricka. ORA wykorzystywała wolne przestrzenie, jakie zostawiali zawodnicy PGE. Energetycy dużo lepiej zaczęli grać po przerwie. Paweł Stępień miał niejedną klarowną sytuację, ale tego wieczora brakowało skuteczności. Tę widzieliśmy za to w ekipie ORA Warszawa. Bramkę na 5:0 po rzucie rożnym zdobył Rafał Jędrusiak. W 32. minucie czwartego gola strzelił Filip Domagalski, dla którego było to 15. trafienie w całym cyklu. Chwilę później swój dorobek otworzyło w końcu PGE S.A. Szybki kontratak wykończył Krzysztof Kuśmierowski. W kolejnych minutach wynik nie uległ zmianie i ORA Warszawa wygrała 6:1. PGE S.A. z 12 punktami na koncie zajmuje ósme miejsce. Adwokaci zaś mają 22 „oczka”. Jeśli w przyszłym tygodniu co najmniej bramkowo zremisują z Office Teamem, to zakończą sezon na podium.

ACER – Office Team

Wspomniany wyżej Office Team do rywalizacji o wszystko z ACEREM przystępował po pechowej porażce z BGK 2:3. Z kolei ACER po pokonaniu ORA Warszawa 4:2 stawał przed historyczną szansą na mistrzostwo. Wiadomo było, że Seledynowi nie mogą zapewnić go sobie w czwartek, ale mogą wykonać milowy krok w jego kierunku. Predatorzy w 5. minucie mieli doskonałą szansę, aby wyjść na prowadzenie, ale Tomasz Trusiak trafił w stojącego przed linią bramkową Leszka Czarkowskiego. Jednak już 90 sekund później ACER wygrywał. Jakub Miński przejął piłkę na połowie boiska, podszedł z nią kilka kroków i z dystansu uderzył nie do obrony. W 11. minucie wyrównał najlepszy zawodnik Office Teamu w tym meczu. Krzysztof Michałowski zaszachował rywala zwodami i z prawej nogi trafił na 1:1. W ostatnich sekundach pierwszej połowy ACER zanotował jedno jedyne przewinienie w całych zawodach. Jakub Miński niezgodnie z przepisami uniemożliwił strzał Łukaszowi Krasulakowi i arbiter wskazał na rzut karny. Uderzenie Artura Sampaio obronił Przemek Pichor, ale przed tym wybiegł z linii bramkowej. W powtórnej próbie Artur strzelił w ten sam róg i trafił na 2:1. Jednak ACER w ogóle się nie podłamał. Akcje Michała oraz Karola Sieńko z pierwszych sześciu minut drugiej połowy sprawiły, że Seledynowi dość szybko wrócili na prowadzenie. Najpierw Karol szczęśliwie przeciął strzał Michała, zaś cztery minuty później Karol odebrał piłkę rywalowi, zagrał do Michała, a ten z zimną krwią zdobył bramkę na 3:2. Później pomimo bliskiego wyniku i ogromnego ciężaru gatunkowego spotkania nie czuliśmy gigantycznej dramaturgii. W zawodnikach Office Team jakby siedziała myśl o przegranym 2:3 meczu tydzień wcześniej. Jeśli Biali zbliżali się pod pole karne oponentów, to fantastycznie w defensywie spisywał się Jakub Miński. Z kolei w 36. minucie Daniel Katri został sfaulowany w polu karnym przez Kubę Zielewicza i tym razem to ACER miał znakomitą okazję. Jednak Tomasz Trusiak huknął w poprzeczkę i cały czas było 3:2. Chwilę później po wrzutce Leszka Czarkowskiego z autu wyrównać mógł Krzysztof Michałowski, ale jego próbę z główki obronił Przemek Pichor. ACER wygrał 3:2 i jest już o krok od pierwszego w historii tytułu. Seledynowym w rywalizacji z COMPENSĄ wystarczy remis. Office Team zaś po drugiej porażce z rzędu 2:3 stracił szanse na podium.

 

ELIT IV Liga

MENARD – RENMO

MENARD w czwartkowy wieczór miał przedostatnią szansę, aby nie zakończyć cyklu z zerowym dorobkiem punktowym. Natomiast RENMO po kilku udanych spotkaniach mogło myśleć o pozycji tuż za podium. Nie ma co ukrywać, że to właśnie Pomarańczowi byli faworytem tej potyczki. Do 7. minuty obserwowaliśmy rywalizację o wygranie środka pola. Bramkarze w tym czasie mieli niewiele do roboty. Ten stan rzeczy zmieniła bramka dla Inżynierów autorstwa Macieja Ziarkowskiego. Do końca pierwszej połowy inicjatywę miało RENMO, ale kolejny mecz z rzędu świetnie w bramce MENARD spisywał się Marcin Szyda. Po 20 minutach było 1:0. Drugą odsłonę z natychmiastową chęcią wyrównania rozpoczęli Pomarańczowi. Gracze ze wschodu tak bardzo pragnęli zdobyć bramkę, że zapomnieli o defensywie, co wykorzystał Paweł Ruszczyk. Napastnik ten w ciągu 60 sekund strzelił dwa gole. RENMO nadal prowadziło grę i miało zdecydowanie więcej okazji. Jednak tego wieczoru nie dość, że brakowało skutecznego wykończenia, to Pomarańczowi mieli po prostu pecha. Bramkę zdobyli wreszcie w 28. minucie. Z autu zagrał Alex Rychenko, a Maxim Ivanov zaskoczył golkipera MENARD uderzeniem po ziemi bez przyjęcia. Pięć minut później Marcin Pettke przywrócił Inżynierom trzybramkowe prowadzenie. Do ostatnich fragmentów wespół z Piotrem Ziółkowskim pilnowali, jak tylko mogli defensywy swojej drużyny. Z tego zadania wywiązali się wyśmienicie i MENARD dowiózł wygraną 4:1. Czerwoni wreszcie otworzyli swój dorobek punktowy! RENMO zaś ma 13 „oczek” i w przyszłym tygodniu zagra z groupM o piątą pozycję na koniec sezonu.

X-Trade Brokers – PHILIP MORRIS

Dziesiątą kolejkę zakończyliśmy niezwykle istotnym starciem na czwartym szczeblu. Trzecie w tabeli X-Trade Brokers mierzyło się z PHILIP MORRIS, które miało trzy punkty mniej. W początkowych fragmentach meczu więcej okazji mieli Brokerzy, ale świetnie w bramce Nikotynek bronił Marcin Krzyżewski. Biali dopięli swego w 11. minucie, kiedy po akcji z lewej strony rezultat otworzył Przemek Lik. PHILIP MORRIS wyrównało dwie minuty później i z wynikiem 1:1 obie drużyny dobrnęły do końca pierwszej połowy. Na samym początku drugiej X-Trade Brokers miało rzut karny. W swoim stylu – na siłę – uderzył Czarek Andrzejczyk i od słupka trafił na 2:1. Nie minęły trzy minuty, a PMI po raz drugi doprowadziło do remisu. Świetną akcję Czerwonych wykończył Michał Wróblewski. Jednak 60 sekund później Brokerzy trzeci raz wyszli na prowadzenie. Również trzeci raz Nikotynki dogoniły rywali. W przedmeczowej zapowiedzi pisaliśmy, że jeśli Michał Wróblewski będzie skuteczny – tak jak tydzień wcześniej przeciwko MANTYKS.PL - to Nikotynki mają szanse, by wygrać. Właśnie Michał w 33. minucie spokojnym strzałem z prawej nogi dał PHILIP MORRIS wyczekiwane prowadzenie 4:3. Cztery minuty później Czerwoni wygrywali już 5:3. Takim wynikiem zakończył się ten bardzo ważny mecz. Oznacza on, że kosztem X-Trade Brokers PHILIP MORRIS wskoczyło na trzecią pozycję. Obie drużyny mają 19 punktów, a przed nimi z 22 jest DENTAL DOCTOR. We wtorek Dentyści zagrają z Nikotynkami.

 

ELIT V Liga

Furduncio Brazil – PANASONIC

Tuż przed tym spotkaniem jasnym stało się, że Furduncio Brazil zostało mistrzem ELIT V Ligi. Zajmująca bowiem drugą pozycję FOREIGNTINA uległa RIDERS Express 3:6 i straciła szanse na wyprzedzenie Furduncio. Porażka FOREIGNTINY sprawiła też, że przed PANASONIC otworzyła się nawet możliwość powalczenia o wicemistrzostwo. Jednak Niebiescy przede wszystkim musieli pilnować trzeciego miejsca. Pierwsza połowa była bardzo dobrym i wyrównanym widowiskiem. Furduncio Brazil wyszło na prowadzenie w 14. minucie, po tym jak na małej przestrzeni świetne podanie zagrał Bartosz Miedziński. PANASONIC nie był słabszą stroną. Elektronicy szybko odpowiedzieli, a z rzutu karnego zrobił to Grzegorz Marchewka. Brazylijczycy trafili na 2:1, strzelając gola „do szatni”. Pięknym zagraniem popisał się Bartosz Miedziński. Przez pełne zawody byliśmy świadkami świetnego widowiska z dużą liczbą podbramkowych sytuacji. Świadczyć o tym może liczba interwencji, jaką zanotowali Robert Wilczek oraz Michał Baranowski – obaj po 19. W 30. minucie PANASONIC po raz drugi doprowadził do remisu. Stało się to po rzucie rożnym i bardzo przytomnym podaniu Jacka Pietrasika. Na kilka minut przed ostatnim gwizdkiem było 2:2. Końcówka należała jednak do Furduncio Brazil. Najpierw bramkę zdobył Bartek Jakubiec, następnie z najbliższej odległości Michał Jeska, a w przedostatniej minucie Bartosz Miedziński, który w tej akcji założył „siatkę” rywalowi. Gole na 4:2 oraz 5:2 padły po kontratakach. Furduncio Brazil po 10 meczach ma komplet 30 punktów – jako jedyna drużyna w całej ELIT Lidze. PANASONIC zaś z 16 „oczkami” czekał, co wydarzy się w spotkaniu kolejnym.

ETV Ulubiona – MOBILNY SKUP TELEFONÓW

Po porażce Elektroników ogromna szansa utworzyła się przed MOBILNYM SKUPEM TELEFONÓW. Oto debiutanci, zwyciężając z ETV Ulubioną, awansowaliby na podium. Jednak ten sam cel mieli Ulubieńcy, którzy przed spotkaniem mieli jeden punkt więcej od Seledynowych. Zawodnicy z Nowego Światu nieźle weszli w mecz, to oni jako pierwsi stworzyli zagrożenie pod bramką rywali. Jednak Skup szybko przejął kontrolę nad potyczką. W 5. minucie błąd Jacka Ułasiuka wykorzystał Norbert Ptasiński. Trzy minuty później niezwykle precyzyjnym uderzeniem z dystansu popisał się Rafał Wyszyński. Kilka chwil później bramkę kontaktową zdobył Konrad Kuzebski. Blondwłosy gracz, który na początku spotkania miał pecha, uderzając w słupek, tym razem trafił do siatki. Kolejne fragmenty należały do Kamila Mazurkiewicza ze Skupu. „Dycha” wśród Seledynowych w krótkim czasie zdobył dwie bramki, w tym drugą bardzo ładną. Do przerwy było 4:1, a druga połowa jeszcze bardziej uwypukliła brak pomysłu na grę ETV Ulubionej. „Czarno-Biali” nieźle wystartowali, ale później nie byli równorzędnym rywalem. MOBILNY SKUP TELEFONÓW zaś strzelał kolejne gole. Hat-tricka w końcówce spotkania skompletował MVP zawodów Kamil Mazurkiewicz. Trzy bramki zdobył też Rafał Wyszyński, a ostatnią w ostatniej sekundzie meczu. Swoje trafienie uzyskał również Kamil Woźnica, dzięki czemu Skup wygrał wysoko 8:1. Po przedostatniej kolejce wiemy, że ETV Ulubiona przestała się liczyć w walce o podium. Z kolei Skup zajmuje w tej chwili trzecie miejsce z 18 punktami na koncie. Seledynowi w ostatniej kolejce zagrają z POLSAT MEDIA, które ma trzy „oczka” mniej. Na trzecie miejsce szanse mają jeszcze SPICY Mobile oraz PANASONIC – zarówno Czerwoni, jak i Niebiescy mają po 16 punktów.

 

ELIT VI Liga

KANTAR Polska – Group One

Na ostatni wieczór sezonu Jesień 2020 w ELIT VI Lidze czekaliśmy z wypiekami na twarzy. Oto trzy mecze, w tym dwa bezpośrednio zainteresowanych ekip, miały zdecydować o składzie oraz kolejności na podium. Wtorkowe potyczki rozpoczęliśmy od spotkania KANTAR Polska – Group One. Badacze Opinii musieli zwyciężyć, aby liczyć na miejsce na „pudle”. Group One zaś potrzebowało jednego zwycięstwa, aby przypieczętować mistrzostwo – albo w rywalizacji z KANTAREM, albo później ze STANLEY BLACK&DECKER. Spotkanie od początku układało się w sposób wymarzony dla KANTARU. Biali każdą podbramkową sytuację zamieniali na gola, dzięki czemu po 10 minutach prowadzili 4:0! W 5. minucie bardzo ładnie z rzutu wolnego uderzył Michał Żurowski. „Żiru” dziesięć minut później tchnął na chwilę nadzieje w serca graczy Group One, strzelając gola samobójczego. Jednak Niebieskim złudzeń nie pozostawił Sebastian Filipiuk. Ofensor KANTARU chwilę przed przerwą ustalił wynik na 5:1, notując trafienie po cudownym uderzeniu od poprzeczki. Druga połowa miała podobny przebieg. Group One nie było w stanie złamać defensywy dowodzonej przez Jarka Wrótniaka i Artura Gontarczyka. Wstrzelić się w bramkę rywali nie mógł Karol Krogulec, który przecież przez cały sezon imponował skutecznością. Z kolei z przodu KANTAR cały czas punktował. Hat-tricka uzyskał Michał Żurowski, a trzy ostatnie podania dograł Piotr Podolski. Kilka minut przed końcem spotkania było 8:1, a porażkę Niebieskich dwoma trafieniami zmniejszył Ryszard Poboży. Group One nie wykorzystało pierwszej szansy na przyklepanie mistrza. Niebiescy jednak nie przejęli się tym, zresetowali głowy i kilkadziesiąt minut później rozbili STANLEY BLACK&DECKER 11:2. Ekipie z Alei Jerozolimskich serdecznie gratulujemy mistrzostwa! KANTAR Polska zaś zrobił swoje – wygrał i czekał, co wydarzy się w kolejnym spotkaniu…

STOCK Polska – CHEIL

…a w nim STOCK Polska oraz CHEIL rozstrzygały, która z ekip zdobędzie srebrne medale. Stawka była podwójna, bo wiadomo było, że przegrani wypadną poza podium. Pierwsza połowa to zdecydowanie inicjatywa CHEILA. Czarni wielokrotnie znajdowali się pod polem karnym oponentów, a Wiktor Wójcicki w bramce miał ręce pełne roboty. Jednak na prowadzenie jako pierwszy wyszedł STOCK. Po zamieszaniu w polu bramkowym bramkę w 5. minucie zdobył Szymon Kowalik. Po chwili przewaga CHEILA została udokumentowana. 50 sekund po trafieniu STOCKA wyrównał Kamil Wędzyński. W 13. minucie ekipa Michała Jurkiewicza wyszła na zasłużone prowadzenie. Znakomitym uderzeniem od słupka zza pola karnego popisał się Damian Kujawa. Do przerwy bliżej wicemistrzostwa był CHEIL, który wygrywał 2:1. STOCK, choć w pierwszych 20 minutach niemal kompletnie dał się zdominować, zachowywał spokój. „Granatowo-Czerwoni” grali tak, jakby mieli w pamięci poprzednie starcie z Czarnymi, w którym zwyciężyli w drugiej odsłonie. Jak się okazało, scenariusz się powtórzył. Kilka minut po przerwie precyzyjnym uderzeniem z dystansu wyrównał Daniel Iwan. W ekipie producentów alkoholi na boisku pojawił się Marcin Groda. Ten filigranowy zawodnik wprowadził dużo spokoju w poczynaniach STOCKA. W przeciągu 90 sekund zaliczył również dwie asysty, najpierw do Łukasza Koniecznego, a później do Bartka Kisielewskiego. STOCK prowadził 4:2 i obraz gry pokazywał, że Patryk Cygan i spółka już tego nie wypuszczą. CHEIL osiem minut przed końcem zdobył bramkę kontaktową – sprytnym strzałem z lewej nogi popisał się Bartosz Czarnecki. Jednak niewiele to zmieniło, kilka chwil później Daniel Iwan znów pokazał, że potrafi przymierzyć z dystansu. „Dycha” w STOCKU precyzyjnie pocelował z rzutu wolnego i zapewnił drużynie zwycięstwo 5:3. Dzięki temu „Granatowo-Czerwoni” zakończyli sezon z wicemistrzostwem. CHEIL zaś po porażce wypadł poza podium, a brązowe medale zgarnie KANTAR Polska.