Więcej energii PGE
PGE S.A. wykorzystała zmęczenie graczy EKO TAXI i po przerwie dobiła rywali. Ekipa Krzysztofa, Lecha, Macieja i Marcina wygrała w czwartek 5:2, trzy gole strzelając po przerwie.
Na boiskach ELIT II Ligi spotkali się starzy, dobrzy znajomi. Do bezpośredniej rywalizacji przystąpiły bowiem PGE S.A. oraz EKO TAXI. "Energetycy" w międzysezonowej przerwie zmodernizowali skład - do drużyny dołączyli m.in. bramkostrzelny napastnik Paweł Stępień i pomocnik Krzysztof Krajewski. Z kolei atutem EKO TAXI w tym sezonie z pewnością będzie zgranie. Zespół przeszedł jedynie kosmetyczne zmiany, ale jego szkielet pozostał ten sam - nadal w ataku rządzi Tomasz Świerzyński, w środku pola piłki rozdziela Luis Sobnal, a obroną kieruje rosły Konrad Kamiński.
O zaskoczenie rywala czymś nowym było więc ciężko, dlatego obie drużyny - nie tracąc czas na rozpoznanie rywala - od razu ruszyły do ataków. Już w trzeciej minucie pierwszego gola dla PGE zdobył Marcin Nigot, ale odpowiedź przyszła niemal natychmiast - po drugiej stronie boiska do siatki trafił bowiem niezawodny Tomek Świerzyński. Do przerwy obie ekipy zadały sobie jeszcze po jednym ciosie - dla PGE trafił Paweł Stępień, a dla EKO gola zdobył inny debiutant - Adrian Zawad. O tym, kto zakończy ten mecz jako zwycięzca, zadecydować miała druga połowa.
W niej swoje atuty zaprezentowała ekipa PGE. Zgranie, przebojowość, szybkie wymiany piłek - na te przymioty ekipa "taksówkarzy" nijak nie potrafiła znaleźć odpowiedzi. Podobnie zresztą jak na golkipera "energetycznych" Krzysztofa Cicheckiego. Krzysztof już w zeszłym sezonie miewał niezłe występy, ale w spotkaniu z EKO TAXI bronił w sposób fenomenalny, w sposób absolutny ostudzając ofensywne zapały "taksówkarzy". Jego koledzy z ataku PGE byli równie bezlitośni - między 28., a 40. minutą bili trzy gole i pozbawili złudzeń, kto tego wieczoru będzie cieszył się z trzech punktów.
Zawodnicy PGE S.A. wracali do domów w dobrych nastrojach, ale niech gracze EKO TAXI również ich nie tracą - głęboko wierzymy, że to tylko "pierwsze śliwki robaczywki" i będzie już tylko lepiej.
Piotr Wesołowicz