GE EDC - STANLEY B&D 8:6 (3:2)
PÓŁFINAŁ o miejsca V-VIII
Konstrukcja zwycięstwa
Wiele emocji dostarczyło starcie GE EDC ze Stanley B&D. Wojnę nerwów wygrali ostatecznie Inżynierowie i za tydzień powalczą o piąte miejsce w końcowej klasyfikacji.
W mocno eksperymentalnym składzie przystępowała do środowego starcia ekipa GE EDC, ale już od pierwszych chwil z ogromną ambicją ruszyła do walki. Lepiej mecz zaczęli jednak ich rywale, wykorzystując początkowe problemy ze zgraniem i komunikacją do siatki Inżynierów trafił mocnym strzałem Grzegorz Sikora. W ciągu pierwszych dziesięciu minut sporo roboty mieli bramkarze, notując kolejne udane interwencje. W końcu jednak Davida Evansa po dograniu Bartosza Maurego pokonał Artur Jankowski. Po kolejnych trzech minutach na tablicy wyników dalej widniał remis, ale nie było to już 1:1, a 2:2. Na trafienie Piotra Bychowskiego momentalnie odpowiedział Artur Malinowski i to na współpracy dwóch Arturów opierała się gra Inżynierów w pierwszej połowie, gdyż po trafieniu Jankowskiego w ostatnich sekundach przed przerwą GE EDC prowadziło 3:2.
Druga połowa rozpoczęła się dosłownie od mocnego uderzenia. Fantastyczną bombą ze wznowienia gry popisał się Jacek Białas, a jego strzał zewnętrznym podbiciem był nie do obrony dla Przemysława Dzienucia. Taki początek zwiastował ogromne emocje w dalszej części spotkania. I rzeczywiście tak było. Napastnicy wyregulowali celowniki i ruszyli na polowanie. Pierwszy skalp zebrał, wykańczający składną akcję Maurego, Tomasz Komor, a niemal natychmiast potężnym strzałem z daleka poprawił jeszcze Jankowski. Stanley B&D pomimo nieobecności Alberto Santiago nie zamierzał jednak łatwo dać się pokonać i po kilkudziesięciu sekundach Bychowski podwoił swoją zdobycz bramkową, podrywając zespół do walki. Na tyle skutecznie, że ledwo Inżynierowie rozpoczęli od środka, a już po minucie musieli przełknąć kolejną gorzką pigułkę, gdy Konrad Pruśniewski wykorzystał dokładne dogranie Bychowskiego. Ultraofensywna gra obu zespołów w środowym starciu szybko przynosiła kolejne bramki, a golkiperzy niemal z taką samą częstotliwością bronili strzałów jak wyciągali futbolówkę z siatki. Wzrok kibiców niczym w tenisie wędrował z jednej strony na drugą. W końcu jednak szyki obronne lepiej uporządkował zespół GE EDC, a modyfikacja taktyki na bardziej defensywną przyniosła im w końcowym rozrachunku zwycięstwo. Szybkie i błyskotliwe kontry, wykańczane przez Jankowskiego, Maurego i Komora dały Inżynierom trzybramkową przewagę, której Stanley B&D nie był już w stanie zniwelować. W ostatniej akcji meczu trafił jeszcze Maciej Nowaczyk, ale był to tylko gol na otarcie łez.
Ostatecznie GE EDC pokonało rywali 8:6, zapewniając sobie tym samym udział w starciu o piąte miejsce w końcowej klasyfikacji. Stanley B&D czeka mecz o miejsce siódme.
Zawodnik meczu: Artur Jankowski [GE EDC]
Szerokim wachlarzem umiejętności zrobił różnicę w tak wyrównanym starciu. Bez jego goli i asyst nie byłoby zwycięstwa.
Piotr Nowicki