PGE odrobiła straty
Debiutujący na poziomie pierwszoligowym NFOŚiGW długo bronił się przed siłą uderzeniową PGE S.A, mało tego - prowadził już 2:0, ale doświadczeni "energetycy" sprawnie wzięli się za odrabianie strat, jeszcze w pierwszej połowie doprowadzili do remisu, w drugiej - dołożyli kolejne gole i zasłużenie wygrali.Czwartkowy mecz był naprawdę ładny dla oka - czysty, pełen walki, ataków, no i goli. Ekipa NFOŚiGW otrząsnęła się po ubiegłotygodniowej porażce z COMPENS-ą (wstydliwe 0:14) i za punkt honoru postawiła sobie nawiązanie rywalizacji z PGE.
To było widać od początku - po golu Mateusza Szeląga zawodnicy "zielonych" oszaleli z radości. A gdy gola dołożył Czarek Gontarek i było już 2:0, ławka aż podskoczyła z radości. To się nazywa pasja!
Ale nie z PGE te numery... "Energetycy" są zbyt doświadczeni, by podłamać się stratą dwóch goli. Szybko wzięli się za odrabianie strat - z zadania wywiązali się perfekcyjnie. Rozgrywający świetne zawody Marcin Górka wbił piłkę jako pierwszy, jego wyczyn powtórzył Marcin Nigot i po 20. minutach na tablicy świetlnej widniał remis.
W drugiej połowie gola dołożyli Łukasz Szabat (ależ wykończył tę akcję!) oraz Rafał Zborowski, na którego PGE liczyć może zawsze. Podobnie jak na Michała Mazurkiewicza, który z przymusu stanął na bramce. Ale bronił nieprawdopodobnie. Niczym niegdyś Fabien Barthez, który - podobnie jak Michał - nie jest "wieżowcem" w stylu Edwina van der Sara. Michał latał pod poprzeczką, wybijał piłkę nogami... Koledzy pewnie będą chcieli, by bronił w kolejnych meczach. Ciekawe, co na to sam zainteresowany? ;-)
PW