Czyżby mecz sezonu?!
Pogoń z 3:0 na 3:3, a gra „ząb za ząb” bez dwubramkowej przewagi któregokolwiek z zespołów. Cztery wyniki remisowe i tyle samo zmian na prowadzeniu. Emocje do samego końca, tak w telegraficznym skrócie można podsumować mecz PKP PLK vs VIACOM, który swoim przebiegiem śmiało będzie kandydował do meczu sezonu! Mimo początkowego prowadzenia drużyny Medialnych, to ostatecznie Kolejarze zdobyli 3 punkty i umocowują się na pozycji vice-lidera!
Tak zaciętego spotkania po pierwszych 10 minutach nie spodziewał się chyba nikt. VIACOM prowadzili wtedy już 3 do 0, a kwestią czasu wydawały się kolejne trafienia Krzysztofa Krzywickiego i spółki. Wynik otworzył w 6 minucie Michał Rajkowski, wykorzystując dobrze rozegraną kontrę 2 na 1, by już po chwili stać się asystentem. Można było mieć wrażenie, że panowie przekazują sobie kto następny ma asystować, gdyż znowu poprzedni strzelec (tym razem Krzysztof Krzywicki) pognał skrzydłem, minął 2 rywali i jak na tacy wyłożył piłkę Kubie Parafińczukowi. Nieśmiały sygnał dla PKP PLK dał Paweł Pitala, jednak jego uderzenie zatrzymało się na słupku. I to chyba podziałało na jego drużynę motywująco, gdyż następne minuty zaczęli grać coraz wyżej i zdecydowanie lepiej niż wcześniej. Paweł Pitala choć gola w tej połowie nie strzelił, to rozpoczął pogoń za rywalami, asystując przy pierwszej bramce Artura Żaka. Tuż przed przerwą cudowną piłkę zagrał Tomasz Wesołowski i po drugim trafieniu zawodnika z numerem 4 Kolejarze schodzili z jednym golem straty.
Nim udało się wyrównać, w słupek trafił Mateusz Parzymies, jednak po chwili mieliśmy remis, Paweł Pitala dopełnił pogoń niczym z finału Ligi Mistrzów w 2005 roku. Pozwolę sobie pominąć co się działo do 29 minuty, ponieważ dopiero wtedy trzeba było zapiąć pasy. Następne 8 minut to chyba najbardziej intensywne minuty w historii Elit Ligi. W pierwszej połowie tylko z asystą, w drugiej znów strzelił: Paweł wyprowadził swoją drużynę na pierwsze prowadzenie w tym meczu. Nie trwało ono jednak zbyt długo bo dwie minuty później trafił Krzysztof Krzywicki. I znów nie minęło 60 sekund, a strzelił głową Paweł Pitala (cudowne dogranie Konrada Nafalskiego wprost „na nos”) 35 minuta: wyrównuje Krzysztof Krzywicki.
Po chwili zamienia się asystenta i VIACOM wraca na prowadzenie! Co z tego, skoro w tej samej minucie nie obrony w okno trafił Konrad Nafalski i znów wynik remisowy. Ostatnia bramka w tym meczu to jednak ogromny błąd: Grzegorz Hynek wyrzucił piłkę wprost pod nogi Pawła Pitali, a ten takich sytuacji nie zwykł marnować i zapewnił swojej drużynie wygraną!
Zawodnik meczu: Paweł Pitala [PKP PLK]
Maszyna do zdobywania bramek. Gdyby nie trafienia w poprzeczkę i słupek jeszcze bardziej odskoczył by III ligowym rywalom. Dał kolegom sygnał do ataku, a potem osobiście dopełnił dzieła.