Gramy do końca!
Chociaż drużyna STANLEY B&D już przed tą kolejką była pewna miejsca na podium, to ich rywale z PHILIP MORRIS wciąż mieli szansę na awans w tabeli aż o trzy pozycje.
Mecz zaczął się dla Tytoniarzy nie najlepiej. Żółto-Czarni całkowicie zdominowali początkowy okres gry i wykorzystywali każdy, nawet najmniejszy błąd rywali. Pierwsza bramka w tym spotkaniu to właśnie strata tuż pod polem karnym i pewne wykończenie Michała Kwaśniewskiego. Drugi gol to „klasyk Jacka Białasa”. Wszyscy wiedzą jak „fałszuje”, ale i tak nikt nie jest w stanie go powstrzymać. Jacek przepięknym uderzeniem posłał piłkę w samo okienko! Gdy eksperci od narzędzi dołożyli kolejne trafienie, wydawało się, że może być po meczu. Co prawda Łukasz Zielenin był w stanie odpowiedzieć rywalom, lecz znów Jacek Białas skarcił jego zapędy, gdy niemrawo zagrali w obronie.
Jednak przełomowy moment w meczu dopiero miał nadejść. Gdy Kamil Starzyk (jak zwykle świetnie grający w bramce) wykorzystał rzut karny, Czerwono-Biali dostali "kopa". Nagle zaczęli atakować z olbrzymim polotem, świetnie wyprowadzając piłkę i gubiąc rywali już w okolicach połowy boiska. Na przerwę zawodnicy schodzili przy stanie 4:3, gdyż tuż przed przerwą Huber Pietrzak tak sprawnie naciskał na rywali, że przejął piłkę zaraz przy linii środka boiska i sam postanowił wykończyć.
Druga połowa rozpoczęła się od szybkiej wymiany ciosów. Obie ekipy zanotowały po jednym trafieniu i paradoksalnie to właśnie okres bez bramek był najlepszy w tym spotkaniu. Wystarczy wspomnieć o akcji z kolejnych pięciu minut. Najpierw sam na sam wyszedł Daniel Marcinkowski, położył bramkarza, ale świetnie interweniujący Kamil Starzyk był w stanie rzucić się w tył i zatrzymać piłkę na linii! Po kilku sekundach sytuacja sam na sam, ale pod drugą bramką! Marek Gębski zwykł takie sytuacje wykorzystywać, lecz David Evans wyczuł strzelca i rzucił się na prawy słupek, wybijając na rzut rożny! Druga połowa to wielki popis bramkarzy i wielka nieskuteczność zwłaszcza Tytoniarzy (potrafili zmarnować trzy sytuacje sam na sam w minutę).
Ostanie 36 sekund meczu to szaleństwo w czystej postaci. Po tylu niecelnych strzałach Czerwono-Biali w końcu trafili! Marek Gębski wcześniej zmarnował kilka groźnych sytuacji, lecz tym razem nie dał szans Evansowi. 11 sekund przed końcem PHILIP MORRIS po raz pierwszy w tym spotkaniu wyszli na prowadzenie! Hubert Pietrzak jakimś cudem stał niepilnowany w polu karnym i mocnym uderzeniem po ziemi dał swojej drużynie trzy punkty!
Zawodnik meczu: Kamil Starzyk [PHILIP MORRIS]
W bramce wyprawia cuda. Trzy razy (!) interweniował juz na samej linii bramkowej! Od stanu 1:4 wpadł jakby w trans i nawet Leo Messi miałby problem ze strzeleniem mu bramki!