Lokomotywa przejechała się po VIVUS.pl
FREIGHLINER wygrał swoje drugie spotkanie w tym sezonie, chociaż nie przyszło im to tak łatwo, jak wynik mógłby wskazywać. Pożyczkodawcy przez długi czas dzielnie się bronili i śmiało atakowali.
Pierwsza połowa była naprawdę wyrównana, obie drużyny co chwila testowały wytrzymałość bramkarskich rękawic. Wynik spotkania otworzył Mariusz Milewski - niezaprzeczalny bohater VIVUS.pl w tym starciu. Mariusz zdobył wszystkie cztery gole, popisując się genialnymi uderzeniami zza pola karnego, ale także kończąc akcje z kilku metrów. Co chwila obrońcy Kolejarzy starali się podwajać krycie tego zawodnika, ale nie należało to do najłatwiejszych zadań. Świetnie spisywał się także Dariusz Dźwigała, który brał na siebie ciężar gry, a także asystował przy golach „Super Mario”.
W drugiej połowie Lokomotywa rozpędziła się na dobre. Hat-trickiem popisał się Michał Litwin, który jak z podziemi wyrastał pod bramką rywali i trafiał do siatki. Brawa należą się także szybkonogiemu Krzysztofowi Wasielewskiemu, który szalał raz na jednym, raz na drugim skrzydle. Na słowa uznania zasłużył sobie także Paweł Gawron, samozwańczy król środka pola, który nie dość, że asystował i strzelał to także notował tyle odbiorów co Adrien Rabiot we wtorkowym starciu z Barceloną.
FREIGHLINER atakowało szybko i skutecznie, może ich akcje nie należały do grona tych najpiękniejszych, ale co najważniejsze – były skuteczne. Transportowcy często korzystają z najprostszych środków - długie podanie do przodu, uderzenie z daleka, błyskawiczna kontra. Są jak Grecja na Euro 2004, nie przykuwają oka piękną grą, ale zdobywają serce wytrwałością i nieustępliwością.
Dla VIVUS.pl to dopiero druga porażka w sezonie, co sprawia, że wciąż okupują wysoką, trzecią lokatę. Do poprawy na pewno jest skuteczność całej drużyny, aby gole zdobywał ktoś jeszcze niż tylko jeden zawodnik.
Zawodnik meczu: Mariusz Milewski [VIVUS.pl]
Tak, jego zespół poległ, ale dawno nie widzieliśmy gracza, którego tak ciężko jest zatrzymać. Urywał się niemal każdemu defensorowi, a niektórych jednym zwodem zostawiał daleko za plecami
Damian Ambrochowicz