Złe miłego początki
W kolejnym piątoligowym starciu znów oglądaliśmy zespoły z górnej części tabeli – SPICY Mobile oraz z dolnej – PHOENIX-CHEMICAL. Faworyt meczu był oczywisty i końcowy wynik to potwierdza. Jednak początek gry tego nie zapowiadał.
Otóż w spotkanie niespodziewanie lepiej weszli „Granatowo-Biali”. Sytuacji sam na sam na otwarcie wyniku nie wykorzystał jednak Jerzy Pytlyk. Jako pierwsza na prowadzenie wyszła ekipa z czołówki. Karol Kilon podał do Przemka Woźniaka, a ten pokonał Sławomira Kociszewskiego. Nie upłynęły trzy minuty, a to rywale mieli po swojej stronie więcej zdobytych bramek. Wyrównał Jerzy Pytlyk, a następnie strzałem z rzutu wolnego Piotra Bogutę pokonał Jeremiasz Szombara. Po chwili znów był remis. Dwójkową akcję pod bramką rywali skutecznie, acz bardzo ryzykownie wyegzekwowali Michał Pietruszka i Jarek Paczek z wykończeniem tego drugiego. Jarek po pierwszym golu nabrał ochoty do gry i zdobył drugą bramkę. W 18. minucie wyrównał Jeremiasz Szombara. SPICY Mobile odpowiedziało jednak w sposób genialny. Adrian Cymer niemal od razu ze wznowienia zdecydował się na strzał z połowy i odnotował fantastyczną bramkę! Po chwili Tomasz Kąkol podwyższył prowadzenie graczy w czerwonych strojach. Z kolei pierwszą połowę zamknął znów Jeremiasz Szombara, który ustrzelił tym samym hat-tricka. Odnotował on trafienie po strzale z dobitki z rzutu rożnego, ponieważ przy pierwszej próbie kapitalnym refleksem popisał się Piotr Boguta.
Wydawało się, że po tak atrakcyjnej i wyrównanej pierwszej połowie, druga może być co najmniej tak samo dobra. Jednak zawodnicy obu ekip wyglądali tak, jakby przed przerwą się totalnie wypompowali. Prowadzącym w meczu brakowało pomysłu na rozmontowanie defensywy rywali, z kolei tych nieliczne okazje na kontry spełzały na niczym. Wobec tego trzecia ćwiartka pojedynku była naprawdę dla koneserów futbolu. Ku uciesze wszystkich, z wyjątkiem Granatowych, marazm na boisku skończył się wraz z 31. minutą. Wtedy to, worek z bramkami dla SPICY Mobile rozwiązał się na dobre. Przemek Woźniak doskoczył do bezpańskiej piłki i nie zastanawiając się zbyt długo posłał strzał, z którym nie poradził sobie Sławomir Kociszewski. Po trafieniu Przemka, Czerwoni trafili do bramki rywali jeszcze sześciokrotnie. Z czteroma golami na koncie mecz zakończyli Jarek Paczek oraz Przemek Woźniak. Adrian Cymer zatrzymał się na dwóch posłanych piłkach do siatki, z kolei nie mniej ważnego gola strzelił Piotr Gerek.
Zawodnik meczu: Przemek Woźniak [SPICY Mobile]
To on jak zwykle brylował w poczynaniach ofensywnych swojego zespołu. Był istotną postacią przy wielu akcjach pod bramką rywali. Czterokrotnie w nich odnalazł się najlepiej, jak mógł, zdobywając bramki. Dołożył również dwie asysty.