GE EDC masakruje Sollers Consulting
W trzecim meczu I kolejki Elit II Ligi oglądaliśmy raczej jednostronne widowisko. Zespół GE EDC pokazał, że ma ambicję, żeby awansować do wyższej klasy rozgrykowej. Wspaniałe widowisko zapewnili przede wszystkim Jakub Gronkowski, Maciej Łęcki i Piotr Dzięcioł.Wynik otworzyli gospodarze już w 4. minucie spotkania. Strzelaninę rozpoczął Gronkowski, który uderzył w wewnętrzną część prawego słupka, futbolówka odbiła się prosto do bramki. Początek spotkania wcale nie zwiastował jednak późniejszego gradu bramek. GE EDC długo nie mogli przemóc obrony Sollersów, którzy dzielnie się bronili. W obronie ciężko pracował kapitan gości – Tytus Sawa. W 9. minucie gospodarze mogli zdobyć gola na 2:0, ale sędzia nie uznał bramki Krzysztofa Sali, twierdząc, że zawodnik zagrywał piłkę ręką. Parę minut później w roli głównej znowu Sala, który przymierzył w okienko bramki Sebastiana Radoła. Ten jednak wyciągnął się niczym Człowiek Guma i wyjął piłkę, która pewnie zmierzała do siatki. Nic więc dziwnego, że koledzy mówią na niego David Seaman (choć nie ma aż takich wąsów). Chwilę później znowu Radoł, aka Seaman, ale tym razem w starciu z Dzięciołem, po którym zawodnicy GE EDC domagali się karnego – sytuacja dosyć kontrowersyjna, ale jedenastka nie została odgwizdana. Wreszcie doczekaliśmy się kolejnego gola. Obrona Sollers została przełamana w 19. minucie przez Łukasza Kubowicza, który indywidualnie przedarł się przez obronę przeciwnika i zaaplikował bramkarzowi gola. Minutę później Sala wykorzystuje kapitalne dogranie Dzięcioła z rzutu rożnego. GE EDC kończy pierwszą połowę z dorobkiem trzech bramek i czystym kontem.
Druga połowa zaczęła się od przewagi, którą GE EDC stworzyli sobie jeszcze w pierwszej odsłonie. W 22. minucie mogliśmy być świadkami klasycznego „wpuszczaka” – bramkarz Mariusz Skokuń potężnie wybił piłkę, która leciała w stronę bramki Seamana. Ten odpuścił ją nieco, myśląc, że wyląduje za jego bramką. Tymczasem futbolówka odbiła się od poprzeczki i trafiła prosto w ręce zbitego nieco z tropu golkipera, który wodził za nią wzrokiem. Wyraźnie zmęczeni Soller Consulting dali przeciwnikowi sporo miejsca do gry, a GE EDC wykorzystali to bez litości. W 23. minucie trafił Gronkowski, wykorzystując zagranie Łęckiego, po sześćdziesięciu sekundach znowu asystował Łęcki, ale tym razem do siatki trafia Dzięcioł. Ileż jednak można podawać? W 25. minucie Łęcki wziął sprawy w swoje ręce i uderzył po ziemi z zerowego kąta (a może jednak znowu chciał asystować kolegom i dośrodkowywał?), a futbolówka wpadła do siatki. Kanonada trwała w najlepsze. Minutę po strzale Łęckiego bramkarza Sollersów pokonuje Dzięcioł, który ani myślał nie wykorzystać podania od Artura Malinowskiego. Nie musieliśmy długo czekać na kolejną bramkę, której autorem znowu okazał się Łęcki, który „krzyżaczkiem” uderzył piłkę w niepilnowany obszar bramki. Na dziesięć minut przed końcem meczu Dzięcioł kompletuje asystowego hattricka nabijając Sawę, który mimowolnie odbija futbolówkę do swojej bramki. Kapitan Sollers boleśnie odczuł to starcie z piłką. Nie chcąc być gorszy od Dzięcioła, Gronkowski strzela gola i przypieczętowuje hattricka. Do niego należało także ostatnie słowo w tym meczu, bo w 39. minucie zdobył swoją czwartą bramkę, stając na drugim miejscu w klasyfikacji najlepszych strzelców II ligi. Honor Sollers Consulting uratowali wcześniej Dawid Załuga oraz kapitan – Tytus Sawa. Pierwszą bramkę, po zamieszaniu w polu karnym, zdobył Załuga. Dwie kolejne, w krótkim odstępie czasu dołożył Sawa, który indywidualnie ograł przeciwników, znalazł w sobie resztki sił i wygrał z nimi pojedynki biegowe.
Sollers Consulting zdecydowanie ma o czym myśleć po czwartkowym meczu. Wiele jest do poprawy, chociaż widać, że drużyna ma potencjał. GE EDC bardzo pewnie weszło w ten nowy sezon i wydaje się, że mając takie indywidualności jak Gronkowski, Łęcki czy Dzięcioł nic nie stanie im na przeszkodzie do awansu.