Przebudzenie
Obie drużyny bez wygranej w tym sezonie, łącznie zgromadziły tylko jeden punkt! W południowej części tabeli ELIT IV Ligi doszło do bardzo ciekawego starcia. SPICY Mobile podejmowali SPIE.
Do tej pory SPIE nie kojarzyło się z dobrą ofensywą. Wystarczy wspomnieć, że w trzech ostatnich spotkaniach zdobyli tylko cztery gole! Tym razem jednak miało być inaczej. Już w 2. minucie otworzyli wynik meczu za sprawą Rafała Kłosia, który z lekką pomocą obrony rywali trafił do siatki. Dwie minuty później mecz przybrał zupełnie inny obrót, gdyż na prowadzenie wyszli Pikantni! Przemek Woźniak najpierw trafił zza połowy idealnie w okno (w poprzednim spotkaniu próbował identycznego rozwiązania), a następnie obrona SPIE się nie popisała i Przemek musiał tylko trafić w bramkę. Ten grający z numerem 15 napastnik był najlepszym zawodnikiem w pierwszej połowie, jeżeli pod uwagę weźmiemy umiejętności indywidualne. Pokazał, że strzały z dystansu nie sprawiają mu problemów i raz za razem sprawdzał Kubę Zielewicza, który musiał ratować się parowaniem piłki na bok.
Jeżeli natomiast chodzi o grę ekipy SPIE, to było milion razy lepiej niż w zeszłym tygodniu. W 14. minucie doszło do wyrównania - Maciej Walencik wykorzystał świetne podanie z rzutu rożnego Adam Kisiela, a już moment później asystent został strzelcem i dał przed przerwą bardzo korzystny wynik dla swojej drużyny.
Gdy tylko SPICY Mobile wyrównali w 22. minucie (oczywiście strzelał niezawodny Przemek Woźniak), to przez następne 10 minut na boisku nie działo się zbyt wiele. Pojedyncze strzały, kilka rajdów i tyle. Wtedy jednak wydarzyło się coś niesamowitego. SPIE, które do tej pory zdobyło w ELIT IV Lidze jedynie 4 bramki, teraz przypuściło atak i w pięć minut pięciokrotnie znajdowali drogę do bramki Czerwonych! Akcja i gol, następnie szybkie przejęcie i kolejny gol! Adam Kisiel niemiłosiernie kręcił rywalami, Bartosz Pawlak, chociaż nie zanotował za dużo statystyk indywidualnych to zajmował uwagę obrońców, a praktycznie do pustej bramki mógł uderzać Maciej Walencik. Adam i Maciej mogą być faworytami do… kiksu sezonu! W odstępie minuty zmarnowali dwie sytuacje do pustej bramki! O wyniku jednak to nie zaważyło i SPIE wygrywa po raz pierwszy w sezonie!
Zawodnicy meczu: Adam Kisiel i Rafał Kłoś [SPIE]
Tego pierwszego nie trzeba tłumaczyć. Wystarczy spojrzeć w statystyki i od razu wiadomo, że na ten tytuł zasługiwał. Jednak Rafał był cichym bohaterem. Dość nietypowo dla siebie, skupił się na zadaniach defensywnych. I wychodziło mu to wyśmienicie! Raz za razem przerywał akcje rywali i zapewniał kolegom więcej opcji w ataku.