Trudne chwile lidera
Gdy spojrzy się w tabelę ELIT IV Ligi to od razu można zauważyć, jak wiele sensacji jeszcze przed nami. Co prawda liderujący STANLEY Black&Decker są już prawie pewni mistrzostwa, to od siódmego miejsca, na którym znajdują się właśnie TOYOTA Material Handling, do podium jest tylko punkt różnicy!
Eksperci od narzędzi pojawili się w mocno międzynarodowym składzie, gdyż tym razem w ich ekipie znalazło się aż trzech obcokrajowców. I trzeba przyznać, że czuć było w nich tą nutkę futbolu z Półwyspu Iberyjskiego. Dobrze znany już Baptiste Pardessus jak zwykle imponował szybkością i zwrotnością, co bardzo szybko przyniosło gola! Daniel Lede doskonale wypuścił swojego kolegę, który jak to ma w zwyczaju bezbłędnie wykończył. Odpowiedź Czerwonych była natychmiastowa. Krzysztof Gąsiewski znalazł się niepilnowany w polu karnym i jeszcze odegrał do Waldemara Fabijańskiego, który tylko dołożył nogę. Już w 14. minucie Krzysztof sam przymierzył z dystansu i lider znalazł się w tarapatach! Na szczęście jeszcze przed przerwą duet Baptiste-Daniel rozegrał niemal identyczną akcję, dzięki czemu na tablicy świetlnej widzieliśmy się remis.
Druga połowa tak naprawdę rozpoczęła się w 29. minucie. Doszło wówczas do bardzo kuriozalnej sytuacji (nieporozumienie obrony Czerwonych z powodu gwizdka na boisku obok) i bramki Daniela Lede, który raptem pół minuty później uderzył z rzutu wolnego na długi słupek i nie dał szans Arkadiuszowi Warpechowskiemu. Chwilę później stratę zmniejszył Piotr Szurgot doskonałym strzałem z dystansu i wtedy zaczęły się prawdziwe emocje. Grzegorz Sikora zagrał piłkę w pole karne rywali. W żadnym razie nie była ona groźna, bardziej wrzutka na aferę. Waldemar Fabijański jednak tak pechowo interweniował głową, że skierował piłkę do własnej siatki! Co najciekawsze, zrehabilitował się już w kolejnej akcji, gdy to po dograniu z rzutu rożnego po raz kolejny znalazł się w dobrym miejscu i o dobrej porze. Czarne koszule broniły się i do samego końca nie dali się zaskoczyć, chociaż na 17 sekund przed końcem zamarli wszyscy na boisku. Krzysztof Gąsiewski wyskoczył najwyżej i uderzył w słupek! Jak widać liderowi ELIT IV Ligi sprzyja także szczęście!
Zawodnik meczu: Daniel Lede [STANLEY B&D]
Najjaśniejszy punkt drużyny. Od Daniela emanowała pozytywna energia i w jego stylu gry dało się wyczuć radość. Widać, że nie tylko lubi, ale także umie grać.