Szczęśliwe zwycięstwo Eracent
Przed pierwszym gwizdkiem mało kto przypuszczał, że będzie to tak ko(s)miczny mecz ;)
Można powiedzieć, że było jak u Hitchcocka - trzęsienie ziemi w 2. minucie, a później napięcie tylko rosło. Tym trzęsieniem była sytuacja, kiedy golkiper Emil Kopański odsunąwszy się delikatnie od środka światła bramki oczekiwał na spokojne podanie od Bartosza Gila. Takie zagranie jednak nie nastąpiło i Bartosz zagrał obok Emila, strzelając tym samym bramkę samobójczą. Kilka minut później zawodnik grający z nr 11 zrehabilitował się. Celnie podał do Piotra Niciporuka, a ten wyrównał. Równa – tak można najlepiej określić pierwszą połowę, ponieważ żadna z ekip nie wypracowała sobie przewagi.
Chwilę po rozpoczęciu drugiej odsłony pojedynku Dziennikarze wyszli na prowadzenie. Piotr Niciporuk tym razem asystował, a Łukasza Wróbla pokonał Damian Borowiec. Nie minęło jednak 60 sekund i ponownie był remis. Zawodnik Eracent dośrodkował piłkę z lewej strony, a Mateusz Romian, chcąc ją wybić, skierował futbolówkę do własnej bramki. Tak, Ulubiona strzeliła wszystkie cztery gole, ale rezultat spotkania brzmiał 2:2. Taka sytuacja zwiastowała wszystkim bardzo ciekawe 15 minut. I tak rzeczywiście było, obie ekipy raz po raz zagrażały bramkom rywali, ale przez długi czas czynili to nieskutecznie. Decydujący cios zadał w 37. minucie Marcin Bodziachowski. Oddał on uderzenie z lewej strony w kierunku dalszego słupka, które swój lot zakończyło w siatce.
Zawodnik meczu: Marcin Bodziachowski [Eracent]
Jak zwykle w grze Marcina nie zabrakło ambicji i woli walki. We wtorek doszło również to, czego czasami mu brakuje, czyli precyzja. W najważniejszym momencie spotkania pokazał, że nerwy trzyma na wodzy i potrafi wykorzystać nadarzające się okazje. Dzięki niemu Eracent może cieszyć się ze zwycięstwa na otwarcie sezonu.