Ilość i jakość
Czekoladowi pojawili się w niezbyt licznie, podczas gdy ich rywale przybyli w aż 12-osobowym składzie! Oczywiście nie liczy się ilość, ale jakość, jednak w DECATHLON każdy gracz zagwarantował też to drugie. O ile do pewnego momentu rzeczywiście dodatkowe płuca na rezerwie nie stwarzały wyraźnej przewagi, to jednak po zmianie stron zobaczyliśmy serię w wykonaniu Mateusza Sieciechowicza.
Cała drużyna w czerwonych narzutkach biegała z pełną siłą i raz za razem wychodzili z kontrami, za którymi rywale nie byli w stanie nadążyć. Dość niespodziewanie dla Czekoladowych hat-tricka ustrzelił Paweł Gigoła! Zwłaszcza jego pierwszy gol, gdy błyskawicznie obrócił się z piłą, mógł się podobać. Damian Postek w końcówce dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, ale to nie wystarczyło. Już wcześniej wspomniany Mateusz Sieciechowicz zmasakrował obronę rywali i wchodził w nią jak dzik w agrest. Oliwer Radźko także dołożył swoją cegiełkę, choć koledzy chyba najlepiej zapamiętają jego strzał z metra w poprzeczkę! Tym samym DECATHLON zdobywa trzy punkty i matematycznie cały czas ma szansę na grę w grupie Mistrzowskiej.
Plusy:
- Paweł Gigoła. Jeden z najbardziej sympatycznych zawodników w ELIT Lidze tym razem dał się zapamiętać także niezwykłymi golami!
- Oliwer Radźko. Drugi motor napędowy w drużynie, choć następnym razem powinien bardziej się skupić przy strzelaniu
- Bramkarze. Zarówno Krystian Matulka oraz Adam i Rafał z DECATHLON popisali się kilkoma niezwykłymi paradami
Minusy:
- Nieskuteczność. Po obu stronach niektórym graczom należy się nagana za brak przygotowania strzałów
Zawodnik meczu: Mateusz Sieciechowicz [DECATHLON]
Co tu dużo mówić. Była to najlepsza możliwa wersja Mateusza, który niemal w pojedynkę robił co chciał z obroną rywali.