Energiczny powrót
Zespół ETERNIS po zeszłotygodniowej niespodziewanej porażce z drużyną BAYER miał zamiar odbić sobie stratę punktów w meczu z drużyną PGE S.A. Energetycy jednak podbudowani zwycięstwem 5:0 z LeasePlan nie mieli zamiaru oddawać zwycięstwa bez walki.
Od początku obie drużyny z werwą ruszyły na siebie, jednak to Zieloni pierwsi zdobyli bramkę, gdy Łukasz Szabat w piątej minucie wykorzystał zgranie do środka Jacka Boguckiego. Szybko stracony gol rozbudził drużynę ETERNIS, która odpowiedziała swoim atakiem. Kocią zwinnością wykazywał się jednak bramkarz PGE - Jarosław Kuczyński, raz za razem powstrzymując przeciwników. Niestety nawet największa twierdza musi kiedyś paść, tak jak stało się to w 13. minucie spotkania, gdy wynik wyrównał po pięknym rajdzie lewą stroną Adrian Kinalski. Biali nie zamierzali poprzestać na jednej bramce i od razu ruszyli do kolejnych ataków. Gol na 2:1 padł w dość dziwnych okolicznościach, bowiem piłka po strzale Sebastiana Domańskiego odbiła się od innej, zbłąkanej futbolówki myląc bramkarza PGE S.A. W ostatniej akcji przed przerwą piłkarze ETERNIS dorzucili do wyniku jeszcze jedną bramkę po bardzo ładnie rozegranym kontrataku.
W czasie przerwy w obozie Energetyków musiało paść kilka mocnych słów i mimo utraty bramki na 4:1 chwilę po rozpoczęciu gry, zawodnicy w zielonych strojach wzięli się za odrabianie strat. Sygnał do ataku dał w 23. minucie Paweł Stępień ładnym strzałem z ostrego kąta. W ciągu następnych sześciu minut zawodnicy PGE S.A. na tyle skutecznie nękali przeciwników (głównie lewą stroną boiska), że doprowadzili do zaskakującego remisu. Zawodnicy ETERNIS byli zupełnie bezsilni, tak jak bezsilni byli w 33. minucie, gdy drużynę przeciwną na prowadzenie wyprowadził Piotr Kaczorowski. Dopiero wtedy Biali otrząsnęli się z marazmu, szybko wyrównując stan spotkania z pomocą niezawodnego Sebastiana Domańskiego. Zieloni byli już wówczas tak nabuzowani energią związaną z fantastycznym come-backiem, że w ostatniej akcji meczu przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść za sprawą Marcina Górki i mogli świętować nieoczekiwane zwycięstwo.
Plusy:
- Fantastyczny come-back drużyny Energetyków - niczym Liverpool w Stambule, niczym Barcelona w Paryżu. Czystą przyjemnością było oglądać jak zawodnicy PGE S.A. w drugiej połowie wstają z kolan
- Postawa bramkarza PGE S.A. - gdyby nie Jarosław Kuczyński, wspomniany już fantastyczny powrót nie byłby możliwy. Kilka zaliczył kilka kluczowych dla rozwoju meczu interwencji
Minusy:
- Marazm ekipy ETERNIS w drugiej połowie - czy to kwestia rozluźnienia, czy zlekceważenia przeciwnika, nikt nie wie. Wiadomo tylko, że drużyna Białych wypuściła zwycięstwo z rąk niemal na własne życzenie
Zawodnik meczu: Sebastian Domański [ETERNIS]
Nie na pocieszenie, a w pełni zasłużenie. Trzy bramki, aktywna gra z przodu, jako jedyny nie usnął na początku drugiej połowy starając się zmotywować kolegów.