Takie mecze aż chce się oglądać!
Pojedynek na gole Kamila Laskowskiego z NCR z Leszkiem Stawskim z PGE wygrał ten pierwszy, ale samo spotkanie, niezwykle emocjonujące i rozstrzygnięte dopiero w ostatnich sekundach, zakończyło się remisem. Remisem sprawiedliwym, choć gdybyśmy stworzyli tabelę i przyznawali "oczka" za dramaturgię, obie drużyny zdobyłyby w czwartek komplet punktów.Jeszcze inny tytuł, dla "Człowieka-O-Stalowych-Nerwach", przyznajemy Kamilowi Laskowskiego. Zawodnik NCR nie dość, że z zimną krwią wykańczał niemal każdą swoją podbramkową akcję golem, to jeszcze w ostatniej minucie potrafił na chłodno, bez "podpalania się" przeprowadzić akcję, która zapewniła NCR-owi punkt.
I choć PGE w ostatnich sekundach przeprowadziło istne oblężenie na bramkę Petera Gordona (brawa za kilka niesamowitych wręcz interwencji), "energetycznym" nie udało się już strzelić gola i wyrwać rywalowi punkty.
Emocje zaczęły się w ostatnich minutach spotkania, ale wcześniej też było bardzo ciekawie. Wspomnijmy tylko niecodziennego gola Rafała Zborowskiego (PGE) bezpośrednio z rzutu wolnego, bardzo ładną dwójkową akcję Piotra Zeglińskiego i Kamila Laskowskiego zakończoną golem z główki tego drugiego, czy wisienkę na torcie tego meczu, czyli gola Leszka Stawskiego z PGE z 28. minuty. Leszek uderzył przypadkowo zmierzającą do niego futbolówkę - trafił w nią czysto z lewej nogi, stojąc przed polem karnym. Trafił pod samą poprzeczkę. Bramkarz nie zdążył nawet zareagować. Czapki z głów!
PW