Bez niespodzianki w meczu PGE z ING TFI.
Ci pierwsi strzelili rywalowi trzy gole więcej od rywali i zgarnęli komplet punktów. Z kolei "Pomarańczowi" nadal nie zdobyli w Elit I lidze choćby punktu. Po pierwszej połowie (1:1) nadzieja na choćby "oczko" tliła się, ale za sprawą Michała Mazurkiewicz i spółki, w drugiej połowie zwyczajnie zgasła.To właśnie Michał grający z "23" na plecach był jednym z najbardziej aktywnych graczy PGE. Niewysoki, ale za to sprawny i szybki pomocnik podawał, strzelał, pressingiem próbował wyłuskiwać piłkę rywalom. Ton on strzelił dla PGE gola na 2:1, który nieco ośmielił jego kolegów. W 25. minucie pokonał Pawła Kutyłowskiego technicznym strzałem z kilku metrów.
"Swoje" dla PGE zrobił także Łukasz Szabat. Właściwie rywale powinni się przyzwyczaić, że ten gracz praktycznie nie zawodzi i zwykł w każdym meczu strzelać ważne gole w czwartek (znów) ustrzelił hat-tricka.
Jest jeszcze jeden gracz, którego należy wyróżnić. To bramkarz, Fabian "wypożyczony" przez PGE na jeden mecz. Ze swoimi nowymi kolegami się nie zna, wcześniej z nimi nie grał, ale w trakcie mecz kompletnie nie było tego widać! Bronił jak natchniony, świetnie współpracował z obrońcami.
Pozytywy w ING TFI? Gra braci Piotrka i Krzyśka Patla. Widać, że rozumieją się bez słów. Na słowa pochwały zasługuje także bramkarz, Piotr Kutyłowski. Bronił wręcz fenomenalnie - inna sprawa, że jego koledzy z obrony postarali się, by okazji do wykazania się miał pod dostatkiem...
PGE zgarnęła trzy punkty i jest już tuż tuż podium Elit I Ligi. Ale wkraść się na "pudło" jest niezwykle trudno - czy ekipie Leszka Stawskiego uda się ta sztuka? Za tydzień czeka ich ciężki mecz z AXA DIRECT. Powodzenia!
PW