Pierwszy mecz MODECOM’u i pierwsze „bęcki” na otrzeźwienie
Gdyby przed spotkaniem zapytano mnie „która drużyna wygra?” to nie umiałbym wskazać faworyta. Z prostej przyczyny – MODECOM po pierwszy wbiegł na nasze boisko, a Alior Bank w zeszłotygodniowym debiucie nie wykazał się niczym szczególnym, przegrywając dość boleśnie ze zwycięzcami ELIT I Ligi – L’arc Varsovie.
Panowie z Alior Banku wzięli jednak sobie do serca ciężki start i pokazali na co ich stać, choć pierwszy do słowa doszedł MODECOM. Już w 2 minucie, po dośrodkowaniu zza linii bocznej, główką w światło bramki uderzał Bartosz Hys. Niesforna piłka trafiła w poprzeczkę, na co nasz napastnik odpowiedział po raz kolejny uderzeniem głową, tym razem bez pudła.
MODECOM niestety nie mógł się cieszyć prowadzeniem zbyt długo – Alior Bank jeszcze w tej samej minucie odpowiedział równie ładną akcją – po długim podaniu Posmyka na prawe skrzydło do Grzegorza Najberga, ten zmylił obrońcę a ułamek sekundy później bramkarza, i zapakował piłkę w prawy róg bramki.
Po tym strzale gra przeniosła się na połowę MODECOM’u a bramkarz Alior Banku najwyraźniej poczuł się na tyle pewnie, że zapuszczał się aż do połowy boiska, wracając do bramki tylko w chwilach naprawdę dużego zagrożenia. Jak pokazały dalsze losy meczu – mógł sobie na to pozwolić.
Festiwal bramek rozpoczęło trio – Posmyk, Turowski, Najberg. W ósmej minucie Marcin Turowski podając ze środka na prawą do Posmyka, szybko wybiegł na lewe skrzydło, gdzie już czekała na niego futbolówka wyekspediowana przez Posmyka, którą bez zbędnego namysłu skierował w światło bramki. Piłka minęła się z bramkarzem (niektórzy obserwatorzy twierdzą, że było wręcz odwrotnie ;-), a dzieła dopełnił dobrze ustawiony Najberg.
Do przerwy Alior Bank był w natarciu. Grzegorz Najberg kierował futbolówkę do bramki przeciwnika średnio co 5 minut, tylko w ostatniej minucie pierwszej połowy oddał honory Posmykowi (chociaż i tu nie mógł sobie odmówić asysty).
W pierwszych minutach drugiej połowy Alior Bank chyba jeszcze „nie wrócił z szatni”, bo dawał rywalom pobiegać trochę po swojej części boiska. Ich bramkarz – Norbert Plichta, czuł się jednak na tyle pewnie, że pozwalał sobie na swobodny drybling cofaną do niego piłką. No cóż, mógł sobie na to pozwolić, gdyż prowadzili 6 : 1 a Posmyk, Turowski i Najberg lada chwila mieli ten wynik jeszcze „podrkęcić”. I tak, bramki dla Alior’u padały w 24’, 25’, 26’ (x2) i 28 minucie. Aż do przełamania się MODECOM’u…
Gdy Najberg wysuwał się pod bramkę rywali, a Turowski posyłał mu piłkę, nagle jej lot przerwał zawodnik MODECOM’u z numerem 8, po czym przebiegł kilka metrów i z połowy boiska wysłał „bombę” Norbertowi Plichcie. Ten, choć ledwo dojrzał piłkę zza obrońców, obronił potężny strzał. Jednak na jego nieszczęście piłka uciekła mu z rąk, co przytomnie wykorzystał Michał Sienniak, przeskakując nad bramkarzem i pakując futbolówkę w samo serce bramki!
Co prawda, to Alior Bank ewidentnie górował nad MODECOM’em, jednakże ten drugi pokazał, że gdyby miał więcej czasu, to mógłby pokusić się o zmniejszenie strat, a może nawet o wyrównanie. Jeszcze nie wiemy na co tak naprawdę stać oba składy, ale już nie możemy się doczekać, aby się o tym przekonać !