Zaważyły ostatnie minuty
Nieubłagany terminarz już w pierwszej kolejce skojarzył ze sobą te dwa wybitne zespoły. Pomimo pary, która z ust zawodników wydobywała się niczym z komina lokomotywy, atmosfera na boisku była gorąca.
Oko w oko stanęły dwa zespoły, które zdecydowanie lepiej czują się w ofensywie niż w obronie. Pierwszy cios zadał Jacek Białas - jego świetny strzał nie pozostawił żadnych szans Adamowi Mazgajowi, który jeszcze niedawno był obrońcą, a teraz przywdział bramkarską bluzę. Dużo szybkich podań wymienianych przez obie drużyny sprawiało, że spotkanie to było prawdziwą ucztą dla oka. INTERRISK zabrał się za odrabianie strat i to z nawiązką. Po dwóch bliźniaczych bramkach Bartosza Okrasy, ale tuż przed przerwą, ponownie trafił Jacek Białas.
W drugiej połowie strzelecki duch gdzieś się ukrył, ale przypomniał o sobie w ostatnich minutach. Gdy zdawało się, że starcie zakończy się sprawiedliwym remisem, Mateusz Kaźmierczak pomknął w szaleńczym rajdzie lewą flanką i mocno wstrzelił piłkę w pole karne, a ta znalazła już drogę do sieci. Zaskoczeni zawodnicy STANLEY B&D ruszyli do ataku, ale zapomnieli o obronie, co skrzętnie wykorzystał Mateusz Wnuk, dobijając zespół w żółtych koszulkach ustalając wynik spotkania.
Futbol nie należy do tych dziedzin życia, które można uznać za sprawiedliwe. Gdyby to spotkanie zakończyło się remisem, nikt by nie był pokrzywdzony. Tymczasem Ubezpieczyciele notują pierwsze punkty, a Narzędziowcy ostrzą sobie zęby na kolejne starcie.
Zawodnik meczu: Marcin Boczkowski
Trzy asysty to wynik, który pozakazuje, że ten człowiek to głowa oraz płuca swojego teamu.
Damian Ambrochowicz