TRANS KORONA - STANLEY B&D 7:3 (3:0)
FINAŁ o VII miejsce
Szczęśliwa siódemka Trans Korony
Strzelanie już po czterech minutach gry rozpoczął Maciej Jasiaczyk. Zawodnik „Koroniarzy” zaserwował nam swoją spécialité de la maison i pięknym strzałem z dalszej odległości wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Już 60 sekund później dośrodkowanie z rzutu rożnego Karola Traczyka skutecznie wykończył Konrad Michałek i było 2:0. Po chwili ten sam zawodnik znalazł się w dobrej sytuacji, ale fatalnie spudłował. Szybkie prowadzenie podbudowało ekipę Trans Korony, która grała pewnie i spokojnie. Wyrwy w składzie ich rywali w postaci Grzegorza Sikory i Jacka Białasa wyraźnie dawały o sobie znać. Alberto Santiago próbował poderwać zespół do walki, ale bezskutecznie. W 10. minucie drugą swoją bramkę tego wieczoru zdobył Michałek. Stanley B&D starał się znaleźć sposób na przełamanie defensywy rywala, szanse miał Konrad Pruśniewski ale nawet, gdy Piotrowi Bychowskiemu udało przedrzeć przez zasieki obronnego i minąć golkipera przeciwników Pawła Różańskiego, trafił tylko w boczną siatkę. Do przerwy Trans Korona prowadziła 3:0.
Po zamianie stron na kolejną bramkę trzeba było kilka minut poczekać. Warto było, bowiem w ciągu półtorej minuty zobaczyliśmy aż trzy trafienia. Najpierw do własnej siatki trafił Traczyk, a po chwili łupem bramkowym podzielili się Bartłomiej Łukasiak i Bychowski. Po bramce tego ostatniego zawodnicy Stanley B&D zdecydowanie ruszyli do przodu, wierząc, że dwubramkową stratę da się jeszcze odrobić. Ich wzmożone wysiłki nie przyniosły jednak konkretów, a gdy odpadli z sił, Trans Korona wyprowadziła decydujące uderzenie, koordynowane przez Pawła Ostrowskiego, Trzy gole strzelone między 35 i 38 minutą przypieczętowały ich zwycięstwo. Na błyskawiczne ciosy Michałka i Jasiaczyka i Daniela Pietrasika odpowiedział jedynie w ostatnich sekundach meczu Pruśniewski. Końcowy wynik brzmiał 7:3.
Zawodnik meczu: Maciej Jasiaczyk [Trans Korona]
Gracz Trans Korony harował na całym boisku, wspierając zarówno defensywę, jak wprowadzając wiele zamieszania pod bramką rywala. Dwukrotnie znalazł się tam, gdzie powinien i strzałami głową pokonał Davida Evansa, do tego dołożył również asystę.
Piotr Nowicki