SPICY zbyt "łagodne"
Dwie drużyny głodne kolejnych 3 punktów. Tak w telegraficznym skrócie można opisać spotkanie pomiędzy SPICY Mobile i PERFORMANTE. Choć do przerwy wydawało się, że w spotkaniu może paść nawet remis, to w pewnym momencie PERFORMANTE najzwyczajniej odjechało rywalom, wygrywając 8 do 3.
Mecz długo toczył się niczym wymiana bokserska: akcja za akcję, strzał za strzał. Zawodnicy obu drużyn zamiast próbować strzelać z niemal każdego fragmentu boiska, kontrowali akcje, często wręcz zbytnio przy nich "kombinując". Co prawda boisko było "zroszone", niczym to na Camp Nou, jednak w ELIT V Lidze częściej ogląda się Angielski, a więc twardy styl grania", aniżeli Hiszpańską Tiki-Take. Co by jednak nie mówić: ta liczba podań w końcu przyniosła skutek i to po obu stronach. Najpierw trafił Marcin Szaniawski, a już po chwili odpowiedział Tomasz Pilawa, i to dwukrotnie w 3 minuty! Tuż przed przerwą wyrównał Jarek Paczek i mimo lekkiej przewagi PERFORMANTE, na tablicy świetlnej po 20 minutach widniał wynik 2:2.
SPICY Mobile mieli dokładnie co do minuty rozpisaną tabelę zmian. Jest to bardzo ciekawe rozwiązanie, które jednocześnie pokazuje, że w tej drużynie liczy się kolektyw a nie jednostki. I niestety ten kolektyw zawiódł w drugiej połowie. PERFORMANTE w końcu zaczęło wykorzystywać swoje sytuacje, a Krzysztof Krajewski zaczął nas przyzwyczajać do swoich hat-tricków (drugi mecz z 3 bramkami na koncie). Świetnie wyglądała zwłaszcza jego współpraca z Tomaszem Pilawą (2 bramki i 2 asysty) i Aleksandrem Mykhalchukiem, który dla obrony rywali był jak Gareth Bale dla Marca Bartry. W drugiej połowie SPICY Mobile było w stanie strzelić tylko jedną bramkę i mimo dobrej gry w pierwszej części spotkania, ostateczni polegli 8 do 3.
Zawodnik meczu: Tomasz Pilawa [PERFORMANTE]
Architekt wygranej. Cudowne zagrania do kolegów z zespołu i do tego dwie bramki. W defensywie też nie zawiódł: jego odbiory i przejęcia zatrzymywały bardzo groźne akcje rywali.