Obiecujący start beniaminka
Na doświadczoną w trzecioligowych grach ekipę PHILIP MORRIS w pierwszym meczu nowego sezonu, czekał beniaminek Lionbridge, wicemistrz Elit IV Ligi. Pomarańczowi mimo porażki, absolutnie nie mają się czego wstydzić.
W drużynie z Jutrzenki z powodu nieobecności obydwu bramkarzy, między słupkami stanął Kamil Sulisz, co nie odbiło się jednak na jakości, zarówno w defensywie, jak i w ofensywie. Kamil sprawiał wrażenie pewnego golkipera, który ma za sobą co najmniej 20 występów między słupkami. Z kolei jak to wyglądało w ofensywie jego drużyny? Ano tak, że szalejący Damian Gabryś na prawym skrzydle, dwukrotnie strzałami z tej strony boiska pokonywał Kamila Starzyka, co nie jest łatwą sztuką. W pierwszej połowie Nikotynki wyglądały nieco gorzej od rywali, u których na swoim standardowym, wysokim poziomie grali m.in. Dominik Rajca i Jacek Tatar. Jednak na przeszkodzie w wyższym prowadzeniu stawał im 20-krotnie w całym meczu wspomniany Kamil Starzyk. Obronił on m.in. rzut karny wykonywany przez Kamila Sulisza. Drogę do bramki Starzyka w pierwszej połowie znalazł jeszcze Dominik Rajca. Z kolei dla PMI trafiali Marek Gębski z rzutu wolnego oraz Krzysztof Jarosewicz.
Po początku drugiej części meczu można wywnioskować, że żadna nauka z obserwowania zmagań piłkarskich nie idzie w las. Marek Gębski, widząc w poprzednim spotkaniu zaskakujące, a zarazem świetne wykonanie rzutu rożnego, sam zdecydował się na taki wariant. Opłaciło się, ponieważ piłka po jego uderzeniu z narożnika boiska swój lot zakończyła dopiero w siatce. Był to wstęp do dużo lepszej połowy w wykonaniu odzianych w „chorwackie” trykoty zawodników. Ich przewaga z minuty na minutę narastała, ale dość długo nie zamieniała się na gole. Przełom nastąpił w 32. minucie, odkąd współpraca Marka Gębskiego z Hubertem Pietrzakiem zaczęła przynosić wymierne efekty. Dwa gole pierwszego oraz gol i dwie asysty drugiego całkowicie zmieniły sytuację w meczu. Lwy w samej końcówce przypuściły jeszcze ostatni zryw, który przyniósł dwie bramki Dominika Rajcy. Na gola zmieniającego rozstrzygnięcie w pojedynku zabrakło już czasu.
Zawodnik meczu: Kamil Starzyk [PHILIP MORRIS]
Bramkarz, który pewnego pięknego dnia wzbił się na bardzo wysoki poziom, już z niego prawdopodobnie nigdy nie zejdzie. Kolejny dowód na to mieliśmy w środowym meczu, podczas którego w pierwszej połowie Kamil utrzymał Tytoniarzy przy życiu.