Mecz zmarnowanych sytuacji
Najliczniejsi kontra ci najmniej liczni. TOYOTA Material Handling już standardowo pojawiła się z pięcioma rezerwowymi, podczas gdy po stronie Tytoniarzy długo mogliśmy oglądać tylko jednego zmiennika. Jednak dobrze znamy PHILIP MORRIS i wiemy, że u nich podstawowi zawodnicy mają siły za trzech i często nie potrzebują schodzić z boiska, żeby złapać tlen.
Początek meczu to dominacja drużyny prowadzonej przez Krzysztofa Gąsiewskiego i Piotra Szurgota. To właśnie Piotr oddał pierwsze groźne uderzenie, po chwili swój strzał dołożył Krzysiek. Obaj jednak strzelali za lekko. W 14. minucie pierwszy zagrał do drugiego i po mocnym uderzeniu przy słupku Czerwone koszule wyszły na prowadzenie.
Tytoniarze starali się, walczyli, ale w pierwszej połowie nie stworzyli konkretnej sytuacji bramkowej. Jak zwykle aktywny był Łukasz Zielenin, w środku starał się prowadzić grę Paweł Rachel, lecz strzały, wobec wysoko grającej obrony rywali, często nie docierały nawet do pola karnego.
Po przerwie błyskawicznie zrobiło się 3:0 i wielu obserwatorom mogło się wydawać, że mamy po meczu. Najpierw niezawodny duet Krzysiek i Piotrek zamienił się rolami, a potem Szurgi świetnie odnalazł nowy nabytek drużyny, a więc Dariusza Andrzejewskiego. Spotkanie jeszcze przez moment było pod dyktando TOYOTA MH, lecz potem zaczęli oni grać niedokładnie i zbyt nieuważnie. PMI zwietrzyli swoją okazję i podeszli wyżej. Najpierw próbował Łukasz Zielenin i to, co nie udało mu się w 30. minucie, udało się 6 minut później. Bartosz Maury podał w pole karne, a tam Zielony uderzył pod samą poprzeczkę. W 39. minucie było już tylko 3:2! Znów Maury, tym razem jednak adresatem podania był Adrian Tracz. Tytoniarze pokazali, że można walczyć do końca, jednak dobra gra tylko w końcówce nie wystarczy. TOYOTA MH natomiast musi pamiętać, że gra się 40 minut, a nie 35.
Zawodnik meczu: Piotr Szurgot [TOYOTA MH]
Piotrek cały mecz kreował grę, zwracał uwagę kilku rywali na siebie i był czynnikiem, który zadecydował o pierwszej wygranej drużyny w tym sezonie.