Deszcz goli przy Międzyparkowej
Powoli zbliżamy się do połowy sezonu, więc zespoły już na dobre weszły w ligowe buty. W meczu BOIG i ETV Ulubiona wydawało się, że po niezłym starcie to Ci pierwsi pewnie sięgną po zwycięstwo, jak jednak wszystkim wiadomo futbol jest nieprzewidywalny.
Na prawdziwy początek emocji musieliśmy czekać do 8. minuty, kiedy wynik otworzył Tomasz Bartoszek. Od tego momentu nie mogliśmy już narzekać na brak sytuacji. Losy Niebieskich, pod nieobecność Dominika Pekowskiego i Michała Jabłonowskiego, szybko się skomplikowały, a od 18. minuty Telewizyjni objęli prowadzenie. Wśród Bramkę meczu zapewnił nam wtedy Maks Kardas, który z narożnika pola karnego posłał piłkę na prawy słupek, od którego ta się odbiła i zaskakując bramkarza wpadła do siatki.
W drugiej połowie zobaczyliśmy prawdziwe widowisko. Oderwanie wzroku chociaż na chwilę groziło przegapieniem któregokolwiek z 10 goli. Akcja toczyła się szybko i zwinnie, pomijając kilka bezpańskich podań z obu stron. Fauli oglądaliśmy mało. Jeśli chodzi o kartki to tylko heroiczna interwencja bramkarza BOIG ręką za polem karnym, dała przyczynek do wyciągnięcia kartonika.
Plusy:
- ilość bramek nie pozwalała się nudzić!
- płynna gra nieprzerywana zbędnymi faulami
- świetne interwencje Emila Kopańskiego, który pokazał, że wie co oznacza synonim Gramy z Bramkarzem!
Minusy:
- początek dość niemrawy, wynikający ze zbyt długiego rozpoznania możliwości i sił przeciwnika
Zawodnik meczu: Piotr Niciporuk [ETV Ulubiona]
Dwie bramki oraz trzy kluczowe podania pokazały, że pole karne nie jest mu obce. Dostrzegał kolegów, którzy zaskakująco dla wszystkich, potrafili skorzystać z jego piłkarskich wypieków. BRAWO.