Chęci są, ale siły brak
Po krótkiej przerwie w ten poniedziałkowy wieczór EY było gotowe rozegrać drugi mecz z rzędu. Jak się jednak okazało to zadanie nie jest ani łatwe, ani przyjemne. Co prawda start był dobry, bo już w pierwszej minucie Piotr Lewandowski znalazł sobie miejsce do strzału, chociaż piłka skończyła tylko obok bramki. To właśnie wtedy MDG Invest przejęło inicjatywę i stopniowo przybliżało się do pola karnego Doradców. Najpierw obronę postraszył Mateusz Kozieł, który próbował swoich sił z rzutu wolnego, a kiedy piłka została skutecznie odbita przez Romana Kostiaka to jeszcze rzucił się do dobitki, lecz i w tym wypadku piłka nie znalazła się w siatce. Chwilę później jednak Łukasz Ostrowski już nie mógł przegapić kolejnej szansy i po bardzo dobrym podaniu Patryka Gorgola ustawił wynik do przerwy.
Druga połowa miała zadziwiająco podobny obraz. Okazji strzeleckich znów nie było specjalnie wiele, ale tym razem zabłyszczał Martijn Homan. Zawodnik wyraźnie zaczął teraz schodzić na skrzydło i po kilku nieudanych próbach strzeleckich w pierwszej części meczu teraz nareszcie mógł świętować. Znajdujący się idealnie na przeciwko bramkarza Mateusz Kozieł niespodziewanie podał ma lewe skrzydło. Tam nagle pojawił się nasz MOTM, który fantastycznym strzałem z ostrego kąta podwyższył wynik widniejący na tablicy. Na tym etapie obie drużyny już raczej osiadły i do końca spotkania dominowały strzały z odległości.
Plusy:
- MDG Invest mimo braku rezerwowych od początku nie dawało sobie chwili oddechu i właśnie ta walka się opłaciła
- Mimo widniejącego na górze wyniku nie można zbytnio krytykować EY. Zawodnicy widocznie zmęczeni próbowali jeszcze walczyć o chociażby jeden punkt
Minusy:
- Kłótnie pod koniec spotkania spowodowały niepotrzebne napięcie
Zawodnik meczu: Martijn Homan [MDG Invest]
Wielokrotnie mogliśmy go zobaczyć w polu karnym przeciwnika, w którym próbował znaleźć sobie miejsce, co przypieczętował golem.