Trzy z rzędu!
Starcie sąsiadów w tabeli, które mogło nieco namieszać przed końcem sezonu. FOREIGNTINA grała o kolejne zwycięstwo, EMRLOG o drugie.
Białe koszule zagrały naprawdę dobre zawody, zwłaszcza w pierwszej połowie. Przez chwilę nawet prowadzili, a było to zasługą szybkiej, kombinacyjnej gry. Pierwsza bramka była tego najlepszym przykładem: Paweł Pisarczyk na jeden kontakt zagrał piłkę w pole karne, a tam wbiegający Hubert Wróblewski tylko dołożył nogę. Po chwili Damian Zyśk uderzył przy samym słupku i wydawało się, że EMELOG pójdzie dalej za ciosem. Niestety, po przerwie tylko Marcin Kiryła (piłka odbiła się mu pod same nogi w polu karnym) wpisał się na listę strzelców i nie udało się wywalczyć nawet punktu.
Pomarańczowi po raz kolejny z wygraną! FOREIGNTINA już zapomniała o swoich problemach w ofensywie. W ostatnich trzech meczach zdobyli 14 goli, podczas gdy w pięciu poprzednich tylko… 5! Wracając jednak do tego meczu, odpalili zwłaszcza po przerwie. W trzy minuty aż trzy razy trafili do siatki! Richard Harrison doskonale się ustawiał, Omar Aztori popisywał się niesamowity instynktem strzeleckim, a Tarn Willers jak zwykle w bramce był niemożliwy do pokonania. Pomarańczowi kontynuują swoją świetną passę i przy dobrych wynikach innych spotkań wciąż mają szansę na czwarte miejsce!
Plusy:
- Paweł Pisarczyk. Fajnie klepał z kolegami, powinna z tego paść więcej niż jedna bramka
- Richard Harrison. Dwa szybkie gole, które pozwoliły na uspokojenie spotkania
- Tarn Willers. Znów bronił jak w transie
Minusy:
- Emocje. A właściwie sporo tych niepotrzebnych
Zawodnik meczu: Mike Mansfield [FOREIGNTINA]
Najlepszy strzelec drużyny tym razem doskonale rozprowadzał piłki do swoich kolegów.