Plusy:
+ „Deadly duo” - W pierwszej połowie obie ekipy grały bardzo asekuracyjnie, nie próbując się zbytnio otworzyć przed rywalami w obawie o kontrataki. Kluczem była więc postawa dwóch zawodników BGK - Tomka Mozgi i Michała Jambora - którzy "napoczęli" rywala. W obu przypadkach akcje wyglądały tak samo: Michał podawał, a Tomek swoim uderzeniem nie dawał szans bramkarzowi. Z takim handicapem w pierwszej połowie BGK mogło spokojnie dowieźć prowadzenie do końca
+ Minuta nadziei - LINK4 po przerwie wyglądało zupełnie inaczej, rzucając się do ataku i nadrabiania strat. I w pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że faktycznie może nastąpić nowe otwarcie. W ciągu nieco ponad sześćdziesiąt sekund Różowi zdobyli trzy naprawdę nieprzypadkowe bramki i doskoczyli do przeciwników na dystans jednego trafienia. Ambicje na wygraną lub remis zostały co prawda szybko zgaszone golem Łukasza Solińskiego, jednak należy pochwalić chłopaków z LINK4 za mocne tąpnięcie!
Minusy:
- Faule, faule, faule! - BGK od strony sportowej wyglądało dzisiaj wyśmienicie, ale niestety bardzo często musiało ratować się niepotrzebnymi faulami, zwłaszcza w drugiej połowie. Poskutkowało to dużą nerwowością pod koniec meczu i naprawdę niewiele brakowało, a LINK4 miałoby szansę na zdobycie gola po rzucie karnym, po którym na pewno wygrana BGK stanęłaby pod dużym znakiem zapytania