Plusy:
+ Drużyna Festo postawiła początkowo na warunki fizyczne. Na szpicy wyszedł dobrze zbudowany Patryk Wójcik. Taktyka może i dobra, bo rozbijał obrońców Czerwonych, ale oddając ponad 5 mocnych strzałów tylko raz udało mu się trafić do siatki, po błyskawicznym rozegraniu rzutu z autu przez Tomka Laszczkę. W 33. minucie było już jednak po wszystkim
+ W pierwszej części gry o sile ofensywy zespołu Philip Morris stanowili Krzysiek Jarosewicz oraz Łukasz Zielenin. Ich współpraca wyglądała bardzo dobrze, rozumieli się bez słów co zaowocowało dwiema bramkami i do przerwy było 2:0
+ „Zdunek show” – tak można określić ostatnie 5 minut w wykonaniu tego zawodnika. Przechodził pół boiska prowadzą piłkę przy nodze i mijając kolejnych rywali jak tyczki. Raz sam wykończył akcję, raz dograł Traczowi do pustej bramki. Brał udział, a w zasadzie inicjował każdą akcję ofensywną PMI w końcówce meczu
Minusy:
- Zawodnicy z FESTO zagrali dziś słabe spotkanie. Nie mieli zbyt wiele do powiedzenia, choć trzeba przyznać, że sami sobie zapracowali na taką opinię. Mateusz Kaliszewski dwukrotnie przegrywał pojedynek z bramkarzem Philip Morris, strzały Siwickiego również nie znajdowały drogi do siatki. W zasadzie każdy zawodnik oddał po co najmniej jednym niecelnym strzale, a dodając 15 interwencji Patryka Gila śmiało można wywnioskować, że jak się nie strzela bramek w tylu sytuacjach to się nie wygrywa meczów