Portugalska fala zatopiła lotników
W przeciągu dwóch dni Portugalczycy z MOTA-ENGIL odnieśli drugie zwycięstwo! Po nie udanym początku sezonu pomarańczowi wyraźny wiatr w żagle, dobrą szóstę w skali Beauforta. Dla ekipy GE EDC to druga porażka w ELIT II lidze w obecnym. Do przerwy mieliśmy remis, dopiero po wznowieniu gry specjaliści od infrastruktury pokazali pazur z nad Atlantyku.
Naprzeciw siebie stanęły dwa zgoła odmienne style, panowie projektujący między innymi silniki do samolotów stawiają na organizację, ich przeciwnicy natomiast to uosobienie fantazji. Strzelanie rozpoczęło się już w 5 minucie kiedy to Fabian ładnym strzałem pierwszy raz zmusił Mariusza Skokunia do kapitulacji. Chwilę później ten sam zawodnik po wyłożeniu od Heldera Vicente ponownie cieszył się z gola. Zawodnicy ubrani w pomarańczowe koszulki grają szybko i przyjemnie dla oka. Jedyny Polak w tej ekipie Stefan Warzecha w pierwszej odsłonie strzelił gola na 3:0. Wtedy jednak Piotr Dzięcioł rozpoczął jedno osobowy spektakl. Niczym prawdziwy lider zawodnik z numerem 10 wziął na swoje barki ciężar odrabiania strat. Najpierw wykorzystał dobre dogranie od Łukasza Kubowicza, a po chwili zachował się tak jak przystało na prawdziwego „lisa pola karnego”, wyczekał na błąd portugalskiej defensywy i strzelił gola kontaktowego. Dzięcioł czarował i gdy sędzia miał już zapraszać na przerwę dobił piłkę odbitą przez goalkeepera i wyprowadził swoją drużynę na remis 3:3 !
Druga połowa przyniosła już inny obraz tego spotkania. Przypomniał o sobie filigranowy super-strzelec rodem z kraju ze stolicą w Lizbonie, a więc Fernando Ramos. Niebiescy grali dobrze w obronie, problem mieli z prostopadłymi piłkami zagrywanymi między nich. Po jednym z takich podań Ramos stanął oko w oko z Mariuszem Skokuniem i otworzył wynik w drugiej połowie. Dużo bardziej imponujące jest to co zrobił kilka chwil później. W 28 minucie dostał podanie od swojego bramkarza po czym jakby nigdy nic ruszył naprzeciw rywalom ubranym w niebieskie stroje. Portugalczyk z 16 na plecach z całkowitym spokojem mijał przeciwników jeden po drugim po czym wpakował piłkę do siatki.
Na to trafienie odpowiedział Tomasz Surzyński wykorzystując podanie od Dzięcioła, który ładnie zakręcił obrońcami i wyłożył futbolówkę jak na tacy. Portugalczycy na dobre rozkręcili się pod koniec meczu w ciągu ostatnich pięciu minut aż czterokrotnie trafiali ! Najpierw Fernando Ramos otrzymał prostopadłą piłkę, z którą doskonale wiedział co zrobić. Chwilę później Fabian skompletował hit-tricka, po nim swoje drugie trafienie zanotował Polak, rodzynek w składzie MOTA czyli Stefan Warzecha, a na samo zakończenie, bramkarz asystował przy golu Ramosa.
Widać, że pod balonem dużo lepiej się gra naszym gościom z dalekiego zakątka Europy. Póki co na dwa mecze przy ulicy Zbaraskiej oba wygrali. Niebiescy natomiast zanotowali pierwszą i jak dotąd jedyną porażkę na praskim boisku
Damian Ambrochowicz