Bitwa bez zwycięzcy
Świetny mecz rozegrały między sobą drużyny ACER oraz GOLDENLINE, a wynik 5:5, mówi sam za siebie. Walka od pierwszej do ostatniej minuty, wiele goli i emocje do samego końca, naprawdę było co oglądać! Oba zespoły przystąpiły do boju mając za cel tylko jedno - wygraną.
Zawodnicy ACER, którzy w końcu odnaleźli boiskową chemię, chcieli udowodnić wszystkim, że są drużyną z samego szczytu tabeli. Natomiast ich rywale planowali przedłużyć dobrą passę. Zaczęło się od szybkiego gola, autorstwa Artura Łabanowskiego, który wykorzystał niemrawość rywali w pierwszych minutach. Gol w plecy zadziałał na Komputerowców jak kubeł zimnej wody, bo od razu wzięli się za odrabianie straty. Kilka dobrych prób, kilka dobrych strzałów, aż w końcu przyszło wyrównanie Adrian Nowak wraz z Markiem Sałasińskim rozklepali defensywę Czarnych Koszul i ten pierwszy z wymienionych skierował futbolówkę do sieci. Panowie z Domaniewskiej zdecydowali się pójść za ciosem i już po chwili, dzięki bramce Tomasza Szymańskiego prowadzili w tym meczu. Na zakończenie pierwszej połowy przyszło wyrównanie za sprawą Damiana Sikory.
Jeśli ktoś myśli, że pierwsza połowa to rollercoaster, to niech wie, że w drugiej odsłonie rozpoczęła się prawdziwa jazda. Tuż po wznowieniu Adrian Nowak kieruje piłkę do siatki. Po kilku chwilach wyrównuje Łabanowski, a Łukasz Czarnołęcki po chwili wyprowadza Specjalistów od HR na prowadzenie. Łukasz, który całą drugą połowę grał w bólem kostki, został bohaterem tego meczu, ale o tym za chwilę. Marek Sałasiński nigdy nie traci nadziei i wyrównuje na 4:4. Gra toczy się w najlepsze, a czas ucieka! W końcu na 120 sekund przed końcem Mikołaj Raczyński wyprowadza swój zespół na prowadzenie 5:4 ! W obozie ACER już otwierają szampana, gdy nagle Łukasz Czarnołęcki, jak przystało na lidera, decyduje się na uderzenie. Nieczysto uderzona piłka sprawia kłopot bramkarzowi, który w wydawałoby się w prostej sytuacji, wypuszcza futbolówkę z rąk. Radość jednych i rozgoryczenie drugich.
Remis nie uszczęśliwił, ani jednych, ani drugich, ale w naszym odczuciu był sprawiedliwym odzwierciedleniem obrazu meczu. W tej bitwie po prostu nie mogło być zwycięzcy.
Damian Ambrochowicz