Plusy:
+ Atak drużynowy - CMK OLDBOYS, gdy już tylko rozkręcili się w drugiej połowie, wprowadzili prawdziwy zamęt w szeregi obronne rywali. Absolutnie każdy, z wyjątkiem strzegącego bramki Dariusza Filipowicza, przysłużył się temu zwycięstwu bramką lub asystą. No ale czego innego oczekiwać od ekipy, która zdobyła rekordową liczbę goli w zeszłym sezonie?
+ Mighty Seba - Sebastian Ziemba już nieraz pokazywał nam, że jest znakomitym bramkarzem. Starcie z napadziorami CMK OLDBOYS było dla niego prawdziwym sprawdzianem, który zdał na szóstkę z plusem. Seba zaliczył siedemnaście (!!!) interwencji i był jednym z zawodników, dzięki którym wynik końcowy nie wyglądał tak źle
+ Szacunek za wytrwałość - Gdy wszystkie zabezpieczenia VIENNA LIFE w drugiej połowie padły, można się było spodziewać oddania pola gry i totalnej katastrofy przypieczętowanej wysoką porażką do zera. Jednak ekipa weteranów sceny ELIT LIGI pokazała swoje doświadczenie i wytrwałość, urywając przeciwnikom jeszcze dwie bramki i zmuszając ich do zwiększonego wysiłku pod sam koniec meczu
Minusy:
- Pozacinane celowniki - Gdyby ktoś ominął pierwszą połowę, mógłby odnieść wrażenie, że VIENNA LIFE bardzo długo walczyła dzielnie z przeciwnikami, ponieważ miała (w miarę) korzystny rezultat po pierwszej połowie. Nic bardziej mylnego. Ekipa CMK OLDBOYS musiała po prostu w przerwie wyregulować celowniki, bo te bardzo zawodziły w pierwszych dwudziestu minutach