Strzelnica, czy boisko piłkarskie?
Czy to jeszcze mecz piłki nożnej czy konkurs strzelecki? Zawodnicy EULER HERMES w poniedziałkowy wieczór zagrali tak, jakby pomylili obiekty przy Warszawiance i zamiast na boiska znajdujące się pod balonami, trafili na pobliską strzelnicę. Zamiast broni ostrej używali jednak tej sportowej i swoim rywalom, ekipie MODECOM, wbili aż trzynaście goli.
Czy jest się czemu dziwić? Rzućmy okiem na tabelę ELIT Ekstraklasy. EULER HERMES "podgryza" niekwestionowanego lidera, czyli zespół BUMAR-u. To zespół zdecydowanie wyróżniający się, z super strzelcem Krzysztofem Kaczorem w składzie. A MODECOM? "Czerwono-biali" - choć bardzo ambitni - póki co są na ostatnim miejscu w tabeli, bez zdobyczy punktowej...
Przeciwko "ubezpieczycielom" zagrali dodatkowo w osłabionym składzie. Zabrakło podstawowego bramkarza, i choć zastępujący go Robert Gozdowski dwoił się i troił, nie zdołał uchronić zespołu przed niesławą.
Właściwie od początku było jasne, że ELER HERMES ten mecz wygra. Po dziesięciu minutach prowadził już 3:0 - głównie dzięki fantastycznemu duetowi Daniel Kucharuk - Paweł Szymańczuk. Panowie świetnie współpracowali ze sobą z przodu boiska. Wymieniali podania jakby grali ze sobą od lat... A może taka jest właśnie prawda? Niemniej - rozpracowywali obronę rywali perfekcyjnie.
W drugiej połowie (pierwsza zakończyła się prowadzeniem 4:1, honorowego gola dla MODECOM-u zdobył "wypożyczony" z sąsiedniego boiska zawodnik) tylko dokończyli dzieła zniszczenia. Do zabawy w strzelnicę dołączali się kolejno - Marcin Huflejt, Marcin Ziółek, czy szybki Marcin Słomka... W ostatnich pięciu minutach rozmiary porażki hat-trickiem dla MODECOM-u zmniejszył Bartosz Hys, ale porażka 4:13 i tak temu zespołowi nie przynosi chwały.
PW