Tłumacze zabiegali Inżynierów
Wtorkowe spotkanie SPIE vs Lionbridge było starciem drużyn, które kilka tygodni temu - w sezonie ZIMA 2016, rywalizowały w ELIT IV lidze. Obecnie występują na tym samym poziomie, ale uwzględniając powstałą V grupę, zespoły te awansowały. Postawa Granatowych oraz Pomarańczowych udowodniła, że gracze obydwu reprezentacji w piłkę grać potrafią. Z pewnością coraz lepiej. Mimo tego w pierwszej kolejce, zespoły te musiały obejść się smakiem wyraźnie ulegając swoim oponentom.
Facility Menadżerowie przybyli na mecz bez zmienników, podczas gdy Tłumacze tradycyjnie z pięcioma zmiennikami, choć bez gwiazd Kamila Sulisza oraz Michała Wyroślaka. Od pierwszego gwizdka Pomarańczowi ruszyli do przodu, ale zdeterminowani Inżynierowie nie zamierzali położyć się na murawie. Damian Gabryś, Kamil Prokurat i Kamil Lahti napędzali akcje, ale gra się nie kleiła lub futbolówkę odbijał najwyższy na boisku Michał Czułowski. Wyczucie Michała było największym zaskoczeniem meczu, nominalny obrońca bronił jak z nut! Pomimo przewagi posiadania piłki, pierwszą najgroźniejszą sytuację przeprowadził SPIE i Paweł Duchnowski, którego potężne uderzenie z 17 metrów z impetem trafiło w poprzeczkę. Zdziwiony Artur Olędzki tylko się uśmiechnął. Nie minęło 30 sekund, a Kamil Lahti z lewej strony boiska odnalazł stojącego pod bramką Wojtka Pokrzywę, a ten z 30 centymetrów wepchnął do siatki.
Ulga na twarzach jednych, zaciśnięte zęby u drugich. Kolejne minuty upłynęły na wyrównanej wymianie piłek z kolejnymi wartymi uwagi interwencjami Czułego między słupkami SPIE. Gdy zmęczeni gracze Granatowych marzyli już o przerwie, przypomniał o sobie talent czystej wody - Robert Strzecha. Gol na 2:0 uspokoił kolegów na tyle, że w kolejnej akcji piłka trafiła do wysuniętego Macieja Walencika, a ten pięknym strzałem w lewe okienko ustalił wynik po 20 min na 1:2.
Druga odsłona miała niemal identyczny przebieg. SPIE ambitnie się broniło, licząc na kąśliwe kontry i błyskl Walencika oraz szczęście Czułowskiego. Lionbridge z mądrymi zmianami (aż pięciu rezerwowych) wierzyło, że upływające minuty zadziałają na ich korzyść, a Tatar i Strzecha pokażą kunszt. Podobnie jak w pierwszej połowie, padły trzy gole - dwa dla Lionbridge - jeden dla SPIE. Co ciekawie, minuty trafień niemal odpowiadały tym z pierwszej części. Po wyrównanym meczu męskiej walki, ale niezwykle czystej i sympatycznej, zwyciężył zespół, który zaprezentowałwięcej atutów.
Zawodnik meczu: Robert Strzecha [Lionbridge]
Nie jest łatwo nie wyróżnić autora sukcesu i strzelca hatt-ricka, szczególnie w chwili gdy drużynie nie idzie. Tego czynu dokonał Robert, choć widzieliśmy go w jeszcze lepszej dyspozycji! BRAWO i czekamy na więcej. Równocześnie dajemy DUŻEGO LAJKA dla niezmordowanego pracusia Pawła Jankowskiego oraz bramkarskie odkrycie Michała Czułowskiego z drużyny SPIE :)