Walka do samego końca
Wtorkowy wieczór oznacza zawsze jedno. To powrót zmagań w ELIT I Ligi! WIKTOR, który do tej pory gra w kratkę, podejmował Grupa ZPR Media, ciągle szukających pierwszych punktów wśród elity.
Do pewnego momentu na boisku rządziła jedna drużyna. WIKTORianie doskonale weszli w to spotkanie i bardzo szybko udowodnili swoją przewagę. Oleg Lewicki w kilka minut miał trzy wyśmienite sytuacje, by w końcu w 6. minucie po raz pierwszy zameldować się na liście strzelców, po bardzo mocnym, mierzonym uderzeniu pod poprzeczkę. Najbliżej odpowiedzi na tego gola był Łukasz Wilk, lecz jego mocne uderzenie zatrzymało się na poprzeczce. Zresztą następne minuty wyglądały jak pojedynek dwóch już wspomnianych zawodników. Olek w 11. minucie znów nie dał szans bramkarzowi, a Łukasz zmusił bramkarza do świetnej interwencji. Co nie udało się Łukaszowi, udało się już dwie minuty później Rafałowi Misiunowi, po doskonale rozegranym aucie z Łukaszem Trybulskim. I chociaż Medialni zbliżyli się na jednego gola, to przed przerwą Adam Białapko wykorzystał błąd bramkarza i Granatowi musieli w przerwie się zmobilizować, by pomyśleć o zdobyciu pierwszych punktów.
Lekka słowna przepychanka przy linii zadziałała na Medialnych doskonale. Jak to mawia klasyk w wykonaniu zawodników ELIT Ligi, „my musimy się na siebie trochę podenerwować (tu wstawić odpowiednią wersję już bez cenzury), by zacząć grać”. Ta dyskusja zadziałała świetnie, gdyż w 23. minucie był już remis! Najpierw najbardziej aktywny w pierwszej połowie Łukasz Wilk popisał się dryblingiem w polu karnym, a następnie Michał Spyra wykończył doskonale przeprowadzoną kontrę drużyny. Niestety dla Grupa ZPR Media, mimo walki, to było tyle z ich bramek tego wieczora. Oleg Lewicki wziął sprawy w swoje nogi i dwoma bramkami pod koniec meczu przypieczętował kolejne trzy punkty dla Budowlańców. Medialni mimo porażki mogą być zadowoleni. Z taką grą następnym razem na pewno powalczą o punkty.
Zawodnik meczu: Oleg Lewicki [WIKTOR]
Przyznawanie akurat jemu nagrody zawodnika meczu staje się powoli tradycją. Ale cóż powiedzieć. Oleg robi różnicę. Po prostu masakruje kolejne formacje defensywy.