Osłabieni Tytoniarze zdemolowani
O tym, że spotkanie PHILIP MORRIS z ING nie będzie równe i miarodajne było wiadomo już przed rozpoczęciem gry. „Biało-Czerwoni” rozgrywali bowiem ten mecz w pięciu, a więc o jednego zawodnika mniej i w dodatku bez nominalnego bramkarza. Wynik już w 1. minucie strzałem z rzutu wolnego otworzył bramkostrzelny tego dnia Paweł Kubas. Oprócz niego gole przed przerwą dokładali Michał Godlewski, Artur Sampaio oraz Łukasz Michalik. Świetną okazję na uzyskanie trafienia dla Nikotynek miał w 19. minucie Paweł Rachel, ale uderzył w słupek...
… jednak co się odwlecze, to nie uciecze. „Rejczel” trafił do siatki w 30. minucie po świetnym podaniu Krzystofa Riedla, a kilka minut wcześniej sam Krzysiek po ładnym strzale skierował futbolówkę do siatki. Mimo, że znaczną część drugiej połowy PMI rozgrywało już w komplecie, to gole dla Bankowców wciąż sypały się jak z rękawa. Tym sposobem np. Łukasz Michalik skończył pojedynek z czteroma golami i pięcioma asystami na koncie. Do siatki trafiali również m.in. Daniel Adamczuk, Jesus Iribas-Cabrera czy Krzysiek Michałowski.
Plusy:
- pokazanie przez zwycięzców jak należy grać, kiedy ma się przewagę liczebną
- superszybki hat-trick klasyczny (niecałe dwie minuty) Leszka Czarkowskiego
- kilka błysków geniuszu Krzysztofa Riedla, które spowodowały, że PMI nie skończyło spotkania z zerowym dorobkiem bramkowym
Minusy:
- niezorganizowanie pełnego składu przez przegranych, co ustawiło mecz
Zawodnik meczu: Paweł Kubas [ING]
Bodaj najczęściej gościł pod bramką rywali. Sprawiał im najwięcej problemów, za czym szły gole. Zgromadził ich na swoim koncie aż siedem! Dołożył także dwie asysty.