Plusy:
+ Kto by się spodziewał, że to spotkanie może się tak ułożyć. Compensa weszła w to spotkanie znakomicie, po raz kolejny z resztą pokazując, że w tym sezonie potrafią grać w piłkę i dominować na boisku. Już w pierwszej minucie po odzyskaniu piłki przez Śliwińskiego, Piotr Gudelski mocnym strzałem nie dał szans golkiperowi Czerwonych. Ubezpieczyciele poszli za ciosem i 3 minuty później Gudelski ponownie popisał się skutecznym uderzeniem. Przez kolejne kilkanaście minut, Biało-zieloni kontrolowali w zupełności przebieg spotkania. Mogli też sobie pozwolić na grę dwoma składami. Pierwszy garnitur, w którym dzielili i rządzili Gudelski, Kurek, Jankowski czy Śliwiński robił przewagę. Druga piątka kończyła dzieło. I wszystko pięknie wyglądało, szkoda, że tylko do 17 minuty…
+ Wielki comeback drużyny Phlip Morris. Skutecznie wykorzystali rozluźnienie rywali i w ostatnich 3 minutach pierwszej części gry za sprawą Zdunka i Jarosewicza doprowadzili do wyrównania, zupełnie zmieniając obraz gry
+ W drugiej połowie role się odwróciły. Czerwoni wykorzystali swoje doświadczenie i samodyscyplinę. W 23. i 24. minucie bezlitośnie wykorzystali dwie szybkie kontry, które pewnie wykończył Jaskulski i Jarosewicz. Do końca spotkania w ich grze widać było wyrachowanie i spokój, a Łukasz Zielenin skutecznie trzymał w ryzach defensywę. Tak ustawieni, czyhali na to co zrobi drużyna Compensy. Gdy tylko była możliwość, wyprowadzali zabójcze kontry i zasłużenie zwyciężyli
Minusy:
- Drużyna Compensy musi popracować nad „głowami”. Utrata bramki powoduje u zawodników tej drużyny chwilowe wyłączenie prądu. Tracili bramki w 17. i 18., 23. i 24. oraz 35. i 39. I nie były to kombinacyjne akcje rywali, tylko proste błędy indywidualne oraz całkowita dekoncentracja. Tym sposobem Biało-zieloni przegrali trochę na własne życzenie, bo piłkarsko nie byli w cale gorsi