Mecz

7
:
7
(4:5)
  • Sezon: Zima 2016
  • Poziom: ELIT III liga
  • Dzień: 10.03.2016, Czwartek
  • Godzina: 20:50

Waleczne serca Compensy

Piękno sportu polega na tym, że słabszy zawsze może powalczyć z silniejszym. Heroiczną postawą w starciu z liderami z Pandory zawodnicy Compensy zdobyli nasze serca.

Gdy spotykają się ze sobą drużyny z krańców tabeli, jak miało to miejsce w czwartkowy wieczór, nie jest wielką filozofią wskazanie faworyta. Perfekcyjny bilans Pandory w rozgrywkach ELIT III Ligi (6/6 zwycięstw, bilans bramkowy +40) wzbudziłby szacunek nawet w najodważniejszym szkockim wojowniku. Ich rywale z Compensy, mający już tylko matematyczne szanse na uratowanie III-ligowego bytu, skreślani już przed meczem, pokazali jednak, że mają waleczne serca i nie pękli, a odrobiny szczęścia zabrakło im do zwycięstwa i zgłoszenia akcesu do „Sensacji XXI wieku”.

„Czarne pantery” z Pandory zamierzały od samego początku narzucić swój styl gry i nie wypuścić rywali z ich własnego pola karnego. Tymczasem po upływie niespełna czterech minut pomruk zaskoczenia przetoczył się wokół boiska na ulicy Zbaraskiej, gdy w dobrej sytuacji odnalazł się Jacek Pyrzanowski, i spokojnym strzałem w długi róg pokonał Dawida Rozbickiego. Zanim jednak Ubezpieczyciele zdążyli nacieszyć się objęciem prowadzenia, piękną oskrzydlającą akcję Patryka Domańskiego wykończył plasowanym strzałem Kamil Tur. Piłka chodziła jak po sznurku! Już kilka sekund później znów dośrodkowywał Domański, a na liście strzelców pojawiło się tym razem nazwisko Jerzego Kilona. Bramkowe szaleństwo trwało jednak, niczym Kongres Wiedeński, w najlepsze, bowiem po błędzie golkipera Pandory do pustej bramki piłkę wbił Artur Epelbaum. To były absolutnie fantastyczne cztery minuty, najlepsza możliwa reklama ofensywnego futbolu. Wciąż jednak daleko było do końca, ba, tempo rosło z każdą chwilą. Swoje pięć minut, i to dosłownie, świetnie wykorzystał zespół Compensy - między 10. a 15. minutą trzykrotnie doprowadzając do rozpaczy Rozbickiego i jego kolegów z drużyny, dziwnie tego wieczoru rozkojarzonych i niefrasobliwych. Po pierwszym kwadransie Ubezpieczyciele prowadzili 5:2, a był to w obliczu poprzednich wyników obu zespołów rezultat zaiste szokujący. Nie na darmo jednak „Diamentowi chłopcy” przewodzą zestawieniu i pewnym krokiem zmierzają ku wyższemu poziomowi. Jeszcze przed przerwą częściowo odrobili straty. Ozdobą nie tylko pierwszej połowy, ale całego meczu był zjawiskowy niczym kamień szlachetny strzał Mateusza Grzędy. Dzięki swojej brylantowej technice jego strzał z samej linii bocznej ominął wszystkich obrońców Compensy wraz z bramkarzem; zanim piłka wpadła do siatki uderzyła jeszcze w słupek, co zabrzmiało niczym ostatnia, kończąca nuta w wyrafinowanej symfonii. Chapeu bas!

Na przerwę zawodnicy Pandory schodzili przegrywając 4:5, ale ta, w gruncie rzeczy nowa dla nich sytuacja nie wprowadziła żadnej nerwowości w ich szeregi. Strategia była prosta. Grać swoje, poprawić skuteczność, zachować większą czujność w tyłach. Ale zawodnicy Compensy, pokrzepieni swoją własną postawą nie zamierzali tanio sprzedać skóry. Przez dziesięć minut po zmianie stron oglądaliśmy dużo twardej walki w środku pola i interwencji bramkarzy, ale bez bramek. Wtem, gdy zawodnicy w białych koszulkach zaczynali już powoli odliczać czas do końca, skarcił ich ponownie Kilon. To był sygnał do ataku. Dwie bliźniacze akcje, rozegrane na jeden kontakt, zakończone strzałami z bliskiej odległości przyniosły po bramce dla obu stron - i to w ciągu kilkudziesięciu sekund. Znów mieliśmy remis, a czas uciekał. Obie drużyny były już zmęczone, ale nie zamierzały odpuścić choćby na milimetr. Trzy minuty przed końcem swoją bardzo dobrą postawę golem podsumował Domański i Pandora była coraz bliżej siódmego z rzędu zwycięstwa. Nikt nie spodziewał się jednak, jakie rezerwy tkwią w piłkarzach Compensy. Nieco chaotyczny atak na 67 sekund przed końcowym gwizdkiem Ubezpieczycieli przyniósł im wyrównującego gola Karola Domżały, który nie przestraszył się obrońców - ambitnie wyłuskał piłkę w polu karnym rywala i zmieścił futbolówkę tuż przy słupku. Ostatnie słowo mogło należeć jednak do „Czarnych panter”, ale w świetnej sytuacji koszmarnie pomylił się Tomasz Bomba.

Uff, cóż to było za spotkanie! Drużyny podzieliły się punktami, ale ich sytuacja w tabeli nie uległa zmianie.

Zawodnik meczu: Karol Domżała [Compensa]
Zdobył dwie bramki, ale przede wszystkim nie zadrżała mu noga w ostatniej minucie, gdy pewnym strzałem z pola karnego uratował punkt dla swojej ekipy.

Piotr Nowicki

 

Zawodnik Gole Asysty Faule Obrony Samo.
Marcin Cichocki 1 0 0 0% 0
Patryk Domański 1 2 1 0% 0
Marcin Grzęda 0 1 0 0% 0
Mateusz Grzęda 1 1 1 0% 0
Jerzy Kilon 3 1 0 0% 0
Dawid Rozbicki 0 0 0 65% 0
Kamil Tur 1 1 0 0% 0
Tomasz Bomba 0 0 0 0% 0
Razem: 7 6 2 0
Zawodnik Gole Asysty Faule Obrony Samo.
Arkadiusz Bagiński 1 0 0 0% 0
Karol Domżała 2 0 0 0% 0
Artur Epelbaum 1 0 1 0% 0
Marcin Malik 1 0 0 0% 0
Mateusz Niedźwiedzki 1 1 1 0% 0
Andrzej Pałęga 0 2 0 0% 0
Jacek Pyrzanowski 1 0 0 0% 0
Piotr Sanikowski 0 0 0 74% 0
Razem: 7 3 2 0
Widzisz błąd w statystykach? Napisz do nas