To, co kibice lubią najbardziej
Zwycięstwo TOYOTY Material Handling nad Sollers Consulting spowodowało, że zespół SAP nie mógł pozwolić sobie na stratę punktów w starciu z OMEGA PHARMA.
Tymczasem już w 5. minucie po dośrodkowaniu Krzysztofa Wilkowskiego źle lot piłki obliczył (zastępujący awaryjnie pierwszego golkipera) Michał Jonczyk, zaliczając tzw. „pusty przelot”, a do pustej bramki głową trafił, bez najmniejszego problemu, niepilnowany Mateusz Mateusiak. Jak się okazało było to jedyne trafienie przed przerwą, choć szans na to, żeby było inaczej było bez liku. W 14. minucie po akcji klasycznego już duetu Wojtek Wrona - Łukasz Oliwa, ten drugi znalazł się sam przed bramkarzem, ale zamiast do bramki, zaprezentował jedynie nieprzystające liderowi klasyfikacji strzelców pudło. Podobnie było pod koniec pierwszej połowy. Z kolei zespół w czarnych strojach, widząc niewielkie doświadczenie Jonczyka na pozycji między słupkami starał się strzałami z dystansu wymusić kolejny jego błąd, ale bezskutecznie. Do przerwy jak u Adama Bahdaja - 0:1.
Druga cześć meczu wynagrodziła wszelkie niedostatki pierwszej połowy. Nie zabrakło niczego - były piękne strzały zza pola karnego, szybkie i płynne akcje z obu stron, błędy bramkarzy, rajdy i odrobina tiki-taki, brzydkie faule, wykluczenia i pyskówki.
Zaczęło się od fatalnej w skutkach próby interwencji Cezarego Sowińskiego, który wpuścił pod pachą ostrą wrzutkę z autu Marka Głazowskiego. Gdyby Swoiński piłki nie dotknął - a ta przekroczyłaby linię bramkową, gol nie zostałaby uznany. Utrata bramki mocno zabolała zespół „Czarnych koszul”, a chwilę potem spotkał ich kolejny cios - pięcioma minutami zawieszenia za rozmyślne zagranie piłki ręką i przepychankę z graczem rywala został ukarany Tomasz Biadoń. Okres gry w przewadze przyniósł wreszcie zespołowi SAP upragnione prowadzanie - silny strzał z dystansu Sowiński tylko odprowadził wzrokiem. Gra nabierała intensywności - piłka krążyła od jednej bramki pod drugą, często z pominięciem środka pola. Trzecią wyborną sytuację zmarnował Oliwa, a o centymetry od bramki samobójczej było Grzegorz Klamra. Kolejne wykluczenie - niemal od razu po powrocie na boisko - złapał Biadoń, ale tym razem OMEGA PHARMA strat już nie zanotowała, ba, miała nawet szanse na doprowadzenie do wyrównania, ale Jonczyk nie dał się pokonać Bartoszowi Fiedorowiczowi.
SAP uspokoił grę, a w 35. minucie Paweł Winciorek wyprowadził piłkę spod własnej bramki, podał do Oliwy, a ten po solowej akcji i potężnym uderzeniu zza pola karnego wreszcie przełamał niemoc i trafił do siatki. Radość SAP nie trwała jednak długo, bo zaledwie kilkadziesiąt sekund. Wilkowski pokazał, że również i on z dystansu potrafi posłać prawdziwą torpedę i strzelił gola kontaktowego. „Czarne koszule” rzuciły się do ataku, na dwie minuty przed końcem piłka zatańczyła na linii w bramce SAP, ale w ostatniej chwili wybił ją ofiarnym wślizgiem Klamra. By to jednak wieczór trafień z dystansu, co ostatecznie potwierdził Wilkowski, kopiując swój wyczyn z 36. minuty, doprowadzając zarówno do wyrównania i jak rywali do rozpaczy, choć gdyby Winciorek zachował więcej zimnej krwi w jednej z ostatnich akcji tego starcia, rozpacz szybko mogłaby zmienić się w euforię.
Piłka nożna jest jednak sportem pięknym dlatego, że totalnie nieprzewidywalnym. I właśnie takim niespodziewanym akcentem były dwa gole Wilkowskiego, w momencie gdy, jak się wydawało, SAP kontrolował wydarzenia na boisku. Ostatecznie ta fascynująca potyczka zakończyła się remisem 3:3 i podziałem punktów, co skomplikowało sytuację w tabeli ekipy z ulicy Domaniewskiej i sprawiło, że kwestia awansu do czołowej czwórki nie leży już tylko w ich rękach.
Za tydzień SAP zmierzy się z zawsze groźnym Noble Bankiem, a OMEGA PHARMA czeka mecz z AASA.
Zawodnik meczu: Krzysztof Wilkowski [Omega Pharma]
Dwoma mocnymi strzałami z dystansu w samej końcówce uratował punkty dla swojej drużyny i doprowadził do rozpaczy rywali.
Piotr Nowicki