WEDEL wraca do formy
Już od samego początku obie drużyny naprzemian wyprowadzały ciosy. Pierwszą sytuację miał Paweł Kretowicz, który to minimalnie niecelnie uderzał głową na bramkę Łukasza Paciorka. W odpowiedzi blisko trafienia był Maksym Domański, który pechowo trafił w piłkę po podaniu Pawła Gigoły z rzutu rożnego. Prawdziwe emocje zaczęły się jednak dopiero w 10. Minucie - Piotr Kaczorowski samym balansem ciała zwiódł rywala, pobiegł prawym skrzydłem i bez namysłu z siłą uderzenia Franka Lamparda przymierzył nie do obrony na dalszy słupek. Kilka sekund później wyrównał Piotr Jabłoński, który stojąc tyłem do bramki wykorzystał podanie Marcina Rogowskiego z rzutu rożnego. Nie minęła minuta a zabójczy kontratak wyprowadzili zawodnicy PGE EJ 1 - podanie Łukasza Ogórkiewicza wykończył Kacper Błachowicz. W samej końcówce bramkę na 2:2 zdobył Tomasz Żurawski, który uderzeniem głową skierował piłkę do siatki po dośrodkowaniu z rożnego Daniela Błaszaka.
Cztery bramki w pierwszej połowie? Sporo. Zawodnicy obu drużyn postanowili jednak nie oszczędzać się i w drugiej części spotkania dorzucili jeszcze ponad drugie tyle. WEDEL na prowadzenie wyszedł za sprawą trafienia Daniela Błaszaka, a chwilę później nastąpił kluczowy moment dla całego meczu. Robert Ostrowski przejął futbolówkę i wypuścił z nią Pawła Gigołę, który od niechcenia, niczym Berbatow, pokonał bramkarza. Tym samym ,,czekoladowi" wyszli na dwubramkowe prowadzenie, co spowodowało nerwy w drużynie Energetyków. Mecz dalej jednak toczył się w iście bokserskim stylu, silne sierpowe nie kończyły zaś na gardzie, a trafiały celu. W końcówce w budowaniu akcji pomagał nawet bramkarz „pomarańczowych” - Krzysztof Cichecki, który wychodził bardzo daleko od swojej bramki. Ostatecznie zabrakło czasu na odrobienie strat, a WEDEL zaliczył kolejne zwycięstwo.
Zawodnik meczu: Piotr Kaczorowski [PGE EJ 1]
Niczym Javier Mascherano rozbijał ataki rywali! Do tego dorzucił dwie bramki (w tym jedną stadiony świata!). Jego drużyna przegrała, on jednak rozegrał niesamowite zawody.