Wolej w 39:57(!) daje zwycięstwo Liderowi
Acer przystąpił do czwartkowego spotkania z zamiarem dokonania niemożliwego – zatrzymać drużynę Amol, która w sześciu dotychczas rozegranych meczach zdobyła komplet punktów i nie zamierzała zwalniać tempa.
Już w pierwsze akcji błękitni pokazali, że nie zamierzają brać dzisiaj jeńców ale strzał Jakuba Kołaczkowskiego zatrzymał się na poprzeczce bramki Kamila Starzyka. Nie zrobiło to jednak wrażenia na Komputerowcach. W odstępie dwóch minut Mariusz Twardy zdobył dwie bramki, w tym drugą bardzo ładnym uderzeniem z dystansu, czym wprawił przeciwników i obserwatorów pewnych wysokiego zwycięstwa „Błękitno-Biało-Czerwonych” w zakłopotanie. Mariusz zasłużył sobie na osobną pochwałę, robił dużo dobrego w ataku, rozpychał obrońców próbując wypracować sobie choć metr kwadratowy miejsca na oddanie strzału. Obrońcy AMOL Sport Team mieli z nim niemało kłopotów. Przy dwubramkowej przewadze ACER zamierzał się cofnąć i wyczekiwać kontr, ale ich plany szybko legły w gruzach. Już minutę po drugiej bramce Twardego Biali zdobyli bramkę kontaktową po rzucie karnym wykonywanym przez Grzegorza Ziarka.
Chwilę potem było już 2:2. Oj, nie nacieszyli się zbyt długo prowadzeniem Komputerowcy... Kiedrowicz wraz z Kołaczkowskim rozmontowali defensywę rywali i ten pierwszy strzałem z kilku metrów pokonał Starzyka. Farmaceuci nie zwalniali tempa i nim zdążyliśmy się obejrzeć objął prowadzenie za sprawą Artura Kozaka. Jeśli ktoś myślał jednak, że szybka utrata równie szybko zdobytego prowadzenia podłamie Komputerowców, grubo się pomylił. W 14. minucie bramkarz błękitnych – Łukasz Czerwiński niczym Manuel Neuer interweniował daleko poza polem karnym. Wydawać się mogło, że skutecznie ponieważ wybił piłkę w okolice pola karnego przeciwnika. Tam jednak dopadł do niej Wojciech Cianciara i kapitalnym uderzeniem, przypominającym pamiętny strzał z kilkudziesięciu metrów Dejana Stankovica, którym kiedyś pokonał właśnie Neuera dał remis swojej drużynie. Cóż to było za uderzenie!
Po zmianie stron również nie brakowało emocji, jedni i drudzy walczyli o pełną pulę. Częściej próbowali błękitni, ale na posterunku wielokrotnie meldował się Kamil Starzyk. W 30. minucie nie miał jednak nic do powiedzenia. Wszystko zaczęło się od mocnego wstrzelenia piłki z rzutu rożnego... Predatorów. Jeden z obrońców wybił piłkę, tam na „kotwicy” czekał na nią Marcin Kiedrowicz, pobiegł na bramkę, ze stoickim sposobem położył bramkarza i skierował futbolówkę do siatki. Acer nie składał jednak broni i na cztery minuty przed końcem Wojtek Cianciara minął przeciwnika na lewym skrzydle i wyłożył jak na tacy piłkę Markowi Sałasińskiemu, a temu nie pozostało nic innego jak wykonać wyrok.
Kiedy wszyscy myślami byli już chyba w szatni pogodzeni z podziałem punktów, na cztery sekundy przed końcem wydarzyło się coś o czym Komputerowcy nie śnili w najgorszych koszmarach. Artur Kozak z rzutu rożnego posłał długi przerzut na drugą stronę boiska do Kiedrowicza. Marcin opanował piłkę, minął jednego z rywali i huknął z dystansu NIE-DO-OBRONY i po chwili utonął w objęciach kolegów! Euforia w zespole błękitnych i niedowierzanie w szeregach Acer. Tak to jednak już jest w sporcie, jeden musi płakać, żeby drugi mógł się cieszyć... Na pocieszenie możemy pogratulować Komputerowcom charakteru i walki, jesteśmy przekonani, że z taką grą jeszcze niejeden raz będą święcić tryumfy na miarę dzisiejszego zwycięstwa Amol!
Zawodnik meczu: Marcin Kiedrowicz [AMOL Sport Team]
kompletował hattricka w ostatniej akcji meczu kapitalnym strzałem z dystansu, tym samym dając upragnione zwycięstwo swojej ekipie. Dla takich chwil gra się w futbol!