Za dużo podań
ELIT VI Liga powróciła i drugiego dnia zaproponowała dość ciekawe spotkanie. Debiutujący w lidze zespół MOBICA podejmował Aasa Polska, czyli starych wyjadaczy i jedną z najbardziej sympatycznych drużyn.
W pierwszej połowie działo się na boisku tyle co podczas meczu Termalica-Sandecja. O ile emocji było bardzo niewiele, to nudą na boisku nie wiało. Do obu drużyn można mieć jeden, podstawowy zarzut - za dużo podań. Akcje często zwalniały bardzo niepotrzebnie i liczba strzałów przez to była mocno ograniczona, choć oczywiście trochę ich jednak było. Już w 2. minucie padła pierwsza bramka, gdy to Piotr Gilert (z pomocą lekkiego chaosu przed polem karnym) uderzył po długim słupku i otworzył wynik spotkania. Wyrównanie mogło paść bardzo szybko, jednak Michał Skic dwukrotnie musiał uznać wyższość Grześka Soszyńskiego. Grzegorz nominalnym bramkarzem nie jest, ale potrafił doskonale skrócić dystans i w ten sposób powstrzymał kilka groźnych sytuacji. Dodatkowym jego atutem jest oczywiście jego rozegranie piłki i dalekie wyjścia. Aasa Polska powinna w pewnym momencie wyrównać, powinna nawet prowadzić, ale… przegrywali jeszcze wyżej. Andrij Kobza i Marek Martyniak przeprowadzili wzorową kontrę i nie sposób było to zmarnować.
Druga połowa była dość nerwowa, co oznaczało walkę szarpaną. Oglądaliśmy dużo agresywnego kontaktu, starć bark w bark, jednak na szczęście bardzo mało przewinień. Emocji całkiem sporo, co nie przełożyło się na sytuacje. Wiele starał się zrobić Aleksander Mołoniewicz i w końcu dopiął swego. W 38. minucie zagrał mocną piłkę w światło bramki jednak golkiper był przygotowany i wybił ją... wprost pod nogi Pawła Rzeszutka, który skierował futbolówkę bezpośrednio do siatki. Więcej goli już nie zobaczyliśmy i po tym nieco komicznym wydarzeniu na koniec MOBICA wygrywa w swoim pierwszym spotkaniu w ELIT VI Lidze.
Zawodnik meczu: Grzegorz Soszyński [MOBICA]
Możliwe, że miejsce na bramce powinien zagrzać na dłużej. Świetny występ w jego wykonaniu między słupkami, choć rywale zbyt rzadko sprawdzali go strzałami z dystansu. Na usprawiedliwienie musimy dodać, że przy straconym golu był bez szans.