Dell EMC wciąż na dnie
Problemy kadrowe dają się we znaki: Dell EMC musi pogodzić się z kolejną porażką i uznać wyższość utrzymującego się na pudle REGIONAL Team.
Pomarańczowi stawili się przy Międzyparkowej 4 w dość okrojonym składzie, przez co byli zmuszeni do stoczenia nierównej walki - szkoda, że na własne życzenie. Brak jednego zawodnika na tak małym boisku nie wróży nic dobrego - szczególnie, jeżeli gra się z drużyną, która jest pretendentem do objęcia fotela lidera ligi, samemu będąc najbardziej wysuniętym na południe elementem tabeli. Komputerowcom udało się jednak spełnić kryteria określone w regulaminie rozgrywek, więc sędzia zezwolił na grę pięcioosobowego zespołu.
Canarinhos nie mogli pozwolić sobie na niewykorzystanie tej sytuacji - już w 2. min. Markowi Saneckiemu udało się przejąć bezpańską piłkę i znaleźć się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. Gra w osłabieniu nie oznaczała jednak, że Komputerowcy postanowili się poddać - szybko stracona bramka sprowokowała coraz częstsze kontrataki, które nieraz poważnie nastraszyły zawodników w żółtych trykotach. Niestety, Tomasz Zieliński i Łukasz Kamać nie byli w stanie pokonać we dwóch całej defensywy Canarinhos, w związku z czym większość ambitnych szturmów na bramkę kończyła się fiaskiem i koniecznością obrony równie groźnej kontry. Nie minęło pełne 5 minut, a Regionalsi podnieśli swoje prowadzenie: po szybkim rozegraniu piłki w polu karnym zapunktował Ernest Wójcik.
Chwilę później dobrze wykonane dośrodkowanie z rzutu rożnego wykorzystał Marek Sanecki i tym samym wyprowadził zespół na bezpieczną przewagę. Ta sprowokowała Pomarańczowych do jeszcze intensywniejszych wysiłków, które w końcu przyniosły wymierny efekt: Łukasz Kamać zręcznie przerzucił piłkę ponad obrońców - zagranie wykorzystał Tomasz Zieliński i zdobył upragnioną bramkę. Odpowiedź Canarinhos była błyskawiczna - kilkadziesiąt sekund później kolejnym trafieniem odpowiedział Mateusz Mateusiak. Wyglądało na to, że jesteśmy świadkami zrywu Pomarańczowych - minęło kilkadziesiąt sekund, a Maciej Szlugowicz dopisał do konta swojej drużyny kolejną bramkę. To wyraźnie rozwścieczyło zawodników w żółtyh trykotach - stracili już drugą bramkę, a przecież grali z przewagą liczebną! Ostatnim mocnym akcentem tej części spotkania był gol Ernesta Wójcika na minutę przed gwizdkiem sędziego.
Graczy Komputerowców trzeba zdecydowanie pochwalić za pierwszą część meczu - pomimo gry z bardzo mocnym przeciwnikiem udało im się wpakować 2 bramki i stale podtrzymywać opór przeciwko ofensywie Żółtych. Niestety, nie da się oszukać swojej własnej kondycji fizycznej: gra w osłabieniu wymogła na Pomarańczowych dużo większy wysiłek (w końcu sami musieli zastąpić brak jednego zawodnika na boisku), co wyraźnie odbiło się na ich wydajności w drugiej połowie. Nie można powiedzieć, że Regionalsi, pomimo wysokiej wygranej (drugie tyle bramek w drugiej połowie mówi samo za siebie) wyglądali na boisku dużo lepiej - wręcz przeciwnie. O pierwszej części gry można jeszcze powiedzieć, że wyglądała całkiem nieźle i sprawnie, jednak druga pokazała sporo błędów przy akcjach ofensywnych, przede wszystkim chodzi tu o niewykorzystane sytuacje. Niech przykładem dla poparcia tych słów będzie fatalny kicks Jacka Wasaka, który na początku ostatniej części gry nie trafił do bramki z odległości kilkudziesięciu centymetrów. Niech podsumowaniem tego spotkania będą słowa zasłyszane przy linii bocznej z ławki rezerwowej Regionalsów - gdyby Pomarańczowi grali w komplecie, to byłoby nieciekawie.
Plusy:
- waleczna postawa Pomarańczowych
- mimo błędów, niezła dyspozycja Żółtych
Minusy:
- gdyby nie braki kadrowe, Komputerowcy prawdopodobnie dopisaliby do swojego konta 3 punkty
Zawodnik meczu: Ernest Wójcik [REGIONAL Team]
Trzy bramki i asysta to nie rekord statystyk Ernesta, jednak przyznajemy mu specjalne wyróżnienie fair-play: w drugiej połowie, kiedy Pomarańczowi byli zmuszeni grać w jeszcze większym osłabieniu, Ernest wyciągnął do nich pomocną dłoń i zaoferował osobiste zasilenie szeregów ich drużyny - bardzo szanujemy taką postawę!