Derby Wielkiej Czwórki dla DELOITTE
Zapowiadało się na bardzo ciekawe spotkanie na samym szczycie ELIT II Ligi - poza punktami walka szła o prestiżowy tytuł Króla Audytorów!
Dwie bardzo mocne drużyny, które od września trzymają dobrą formę - nie dają wypchnąć się z czuba tabeli, rywalizują ze sobą wykorzystując głównie statystyki informujące o bilansie bramkowym. Wydawało się, że będziemy świadkiem bardzo wyrównanego spektaklu, który może rozstrzygnąć się dopiero w ostatnich sekundach meczu - niestety, nic bardziej mylnego.
Ekipa EY stawiła się w składzie nieco skromniejszym, niż zwykle, jednak grała w podobnym stylu - w początkowym stadium meczu zawodnicy rozgrywali piłkę na swojej połowie boiska, przemieszczali się głównie zawodnicy, którzy akurat nie prowadzili piłki. Okazało się, że ta taktyka była (lekko mówiąc) niefortunnie zastosowana w konfrontacji z bardzo wysokim pressingiem Czarno-seledynowych. Ci częściej byli przy piłce, więc Czarno-żółci często musieli cofać się we własne pole karne - przez pewien czas wychodziło im to całkiem sprawnie, ze względu na niskie ustawienie byli w stanie błyskawicznie zagęścić własne pole karne i skutecznie przeszkadzać przeciwnikom w oddaniu strzału. Nie zawsze się to jednak udawało - już w 4. min. z niebezpieczną kontrą wyszli Paweł Pitala i Szymon Stefańczyk, jednak Szymon minimalnie pomylił się przy strzale oddanym z pierwszej piłki. Finalnie to Czarno-żółci otworzyli wynik - w 8. min. Roman Kostiak wykorzystał wiszącą ponad polem karnym piłkę i oddał strzał głową.
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać - wystarczył jeden stały fragment gry, zamieszanie w polu karnym, celny strzał Gracjana Bullera i już mieliśmy wyrównany wynik. Chwilę później z prawego skrzydła uderzył Paweł Pitala i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. 4 minuty przed końcem pierwszej połowy blisko wyrównania był Piotr Walikowiak, jednak uderzył tylko w poprzeczkę - chwilę później równie niebezpieczną kontrą popisali się powracający na zieloną murawę Kuba Oracki i Szymon Stefańczyk, jednak w tym przypadku również skończyło się tylko na obiciu aluminium.
Ostatnie 20 minut spotkania gracze DELOITTE zaczęli z minimalną przewagą, jednak natychmiast zabrali się za jej powiększenie - minutę po gwizdku sędziego Gracjan Buller oddał strzał na bramkę z okolic granicy pola karnego, który rykoszetem odbił się od nogi Szymona Stefańczyka. Zmieniona trajektoria lotu piłki kompletnie zaskoczyła Bartosza Michalaka, który musiał po raz trzeci wyjąć piłkę z sieci. Trzy minuty później zawodnicy z alei Jana Pawła II znów wykorzystali rzut rożny - tym razem wykonywał go Paweł Pitala, uderzył Tomasz Wira. Paweł do spółki z Gracjanem zapewnili swojej drużynie bezpieczne prowadzenie - wbili piątą i szóstą bramkę, co zapewniło całemu zespołowi bardzo komfortową, pięciobramkową przewagę.
To nie był dobry dzień dla drużyny Czarno-żółtych, szczególnie dla Piotra Walikowiaka - Piotr w pierwszej połowie trafił w poprzeczkę, zarobił żółtą kartkę, dwie minuty kary, a na deser dorzucił czerwony karton w ostatnich minutach spotkania po przepychance z Szymonem Stefańczykiem (również ukarany czerwoną kartką). Ostatnią bramkę z rzutu karnego zdobył Roman Kostiak, jednak ekipa EY mogła nią jedynie otrzeć łzy - musi pogodzić się ze sromotną porażką w ostatnim spotkaniu przed półfinałami.
Plusy:
- solidna forma DELOITTE
- poza dwoma nieciekawymi incydentami, mała ilość przewinień
Minusy:
- przepychanka w ostatnich minutach gry, która zdecydowanie nie powinna mieć miejsca!
Zawodnik meczu: Paweł Pitala [DELOITTE]
Ostatnio nieco w cieniu Gracjana Bullera, Paweł pokazuje, że wciąż jest bardzo ważną postacią w swojej drużynie - świetny mecz!