Grad goli w meczu VERMARI z HERMESEM
Piękne widowisko futbolowe przyniósł nam najpóźniej rozgrywany, czwartkowy pojedynek VERMARI z EULER HERMESEM. Chmura burzowa przeszła obok boisk Warszawianki, ale nad nasz obiekt nadciągnęła gradowa kopuła bramek. W tym meczu padło ich aż 19!
Każdego kto widział ten mecz nie zdziwi taka liczba goli. Obydwie drużyny grały bowiem na zjawiskowo dynamicznym tempie. Piłka chodziła błyskawicznie chodziła po murawie, a jej prędkość potęgowała jeszcze zwiększająca się wilgoć.
Z początku zdecydowanie lepiej radzili sobie na boisku gracze EULER HERMES, którzy szybko wyszli na prowadzenie za sprawą gola Daniela Kucharuka. Później nie zwalniali już tempa i trzymali równy poziom. Idyllę mógł zakłócić karny z 8. minuty, którego jednak fantastycznie wybronił nogami Michał Ziółek. Zawodnik ten, pomimo młodego wieku i czystej piłkarskiej karty, każdego tygodnia staję się coraz potężniejszym handikapem i ostoją "niebieskich koszul"!
Dużą zasługą tak dobrego rezultatu bramkowego były decyzje o strzałach z dystansu. Mokra piłka płatała figle i nawet wykonujący ekwilibrystyczne ruchy w bramce Kuba Wesołowski nie zawsze sobie z nią radził.
Piłka zdecydowanie najbardziej trzymała się nogi Macieja Pijewskiego, który swoją potężną budową ciała wzbudzał postrach w obronie rywala. Umiejętna gra ciałem, zastawianie się i piekielnie mocne uderzenia dawały efekty. Hattricka, obok Pijewskiego, w drużynie HERMESA skompletował też Paweł Szymańczuk, który popisał się tego dnia fantastycznym uderzeniem z rzutu wolnego. Paweł popatrzył na piłkę, następnie na bramkę i dobrze wiedział, że „zbije jakieś okno”.
Do wyróżniających się piłkarzy zaliczali się w tej drużynie także Marcin Ziółek i Marcin Słomka. Pochwalić należy jednak cały zespół, który znakomicie wykonywał wcześniej powzięte założenia taktyczne.
VERMARI przegrali ten mecz w pierwszej połowie, po ogromnej stracie bramkowej wyszli na drugą część spotkania nieco podłamani. Szybko jednak przemogli w sobie barierę psychiczną i ściągnęli nieco od kolegów z HERMESA. Także zaczęli uderzać z dystansu i to odnosiło skutek. Najskuteczniejszy był w tym Łukasz Olszewski, klasyczna „9”, który swoimi strzałami nie pozostawiał miejsca na komentarz.
Dla "ubezpieczeniowców ryzyka" jest to drugi mecz i drugie zwycięstwo. Zespół ten z pewnością celuje w górne miejsca tabeli. VERMARI musi przełknąć drugą w tym sezonie porażkę i na razie zadowolić się miejscem w środku stawki.
MK