"Inżynierowie" lepsi w meczu o sześć punktów
Ekipa GE EDC lepsza w meczu na szczycie ELIT II Ligi Piłkarskich Rozgrywek dla Biznesu ELIT SPORT. "Inżynierowie" pokonali 6:3 PGE S.A. i dzięki temu są już wiceliderami tabeli! Z drugiego stopnia podium zepchnęli... swoich czwartkowym rywali.
To był mecz "podwyższonego ryzyka". Jednak tylko ze względu na sprawy sportowe - na finiszu rozgrywek oba zespoły walczą o "pudło" trzeciego poziomu rozgrywek dla biznesu i przy okazji o promocję na zaplecze ELIT Ekstraklasy. Pierwszy w tabeli NCR jest już poza zasięgiem (25 pkt), ale tytuł wicemistrzowski wciąż jest w zasięgu aż trzech drużyn - pośród nich są GE EDC i PGE S.A. Dlatego ich bezpośrednie starcie zapowiadało się jako pasjonujące pełne walki i zażartości.
Zawodnicy obu ekip nie zawiedli oczekiwań - obserwatorów, ale przede wszystkim swoich. Stworzyli widowisko ciekawe, szybkie, pełne zaciekłych ataków i desperackiej obrony, strzałów i bramkarskich parad. Ale przede wszystkim godne dwu drużyn walczących o tytuł.
Pierwsi do ataku ruszyli "Energetyczni". Już na samym początku dwie "setki" zmarnował kreatywny pomocnik PGE S.A. Maciej Jankowski. Maciek po niewykorzystanych okazjach łapał się za głowę i miał czego żałować, bowiem już w 4. minucie Damian Strzelec z GE EDC dokonał tego, co nie udało się jemu rywalowi kilka chwil wcześniej. Damian uderzył ładnie i pewnie i w ten sposób otworzył wynik spotkania. Strata gola zmobilizowała rywali, którzy wyrównali... kilkanaście sekund później - na listę strzelców wpisał się niezawodny Marcin Górka. Do końca pierwszej połowy, mimo kilku znakomitych okazji, wynik nie zmienił się.
Obserwacja drugiej części gry przyniosła dwa wnioski. Pierwszy - to, co najlepsze, GE EDC zostawiło sobie na drugie 20 minut gry. Drugi - wszystko to, co najlepsze, PGE S.A. pokazała na początku spotkania. Oto bowiem obie ekipy po przerwie wyszły odmienione - "Inżynierowie" byli pobudzeni, sportowo wściekli, a "Energetyczni" - bezradni i - mimo chęci - bezproduktywni. GE EDC, mimo że osłabione brakiem swojego motoru napędowego, czyli Piotra Dzięcioła, potrafiła stwarzać zagrożenie pod bramką rywala i strzelać gole - spora w tym zasługa Mariusza Skokunia, który tym razem zagrał w polu i nie tylko sam zdobył gola, ale swoją energią zaraził kolegów z pola - Przemysława Wajdę, który w drugiej połowie rozstrzelał się na dobre (hat-trick!), a także Jakuba Winiarskiego. Tymczasem gracze PGE S.A, próbując przebić się pod bramkę GE EDC, uderzali głową w mur. W drugiej połowie jakby kompletnie opadli z sił, ale i stracili pomysł na grę. Dwa gole zdobył Marcin Górka, ale był to tylko łabędzi śpiew "Energetycznych".
Ekipa "biało niebieskich" w końcówce udowodniła, że tego wieczoru była zdecydowanie mocniejsza i dlatego przed ostatnią serią spotkań będzie bronić fotelu wicelidera. "Czerwono czarne pasiaki", którzy polegli w starciu "o sześć punktów", będą musieli do ostatnich minut sezonu bronić miejsca na podium.
Piotr Wesołowicz