Wreszcie przełamanie!
Jedni grają w kratkę, drudzy tracą mało bramek, ale i mało strzelają. Tak w dużym skrócie można opisać sracie pomiędzy Aasa Polska i HRK S.A. Starcie, które pomimo dość niskiej wagi, mogło się podobać.
Zaraz po gwizdku rozpoczynającym spotkanie padły dwie błyskawiczne bramki, które Pomarańczowi ‘sprezentowali’ rywalom. Aleksy Dziadosz najpierw dobił strzał po rzucie karnym (uderzał Krzysiek Stanczykiewicz, lecz ten strzał świetnie wybronił Piotr Witkowski), a następnie po dość niekonwencjonalnym strzale piłka wpadła do siatki odbita od słupka.
Aasa natomiast miała mnóstwo pecha. Najpierw Michał Skic (grający w naprawdę oryginalnym stroju jak na rozgrywki ELIT Ligi) posłał bardzo mocną piłkę, którą bramkarz musiał skierować na poprzeczkę, a już moment później Daniel Tymoszuk trafił w słupek! Odpowiedział na te akcje Marcin Łachmański, który zmusił Piotra Witkowskiego do niezwykłej interwencji na linii bramkowej. W końcu ataki tej pierwszej drużyny się opłaciły i w 17. minucie Paweł Rzeszutek dostał świetną piłkę od Pawła Kranza. Wystarczył moment nieuwagi i raptem 30 sekund później Grzesiek Grabowski i Aleksy Dziadosz nie dali szans obronie rywali i tym samym dwubramkowe prowadzenie dla HRK S.A. utrzymało się do przerwy.
Drugie dwadzieścia minut przyniosło kolejne akcje, słupki i emocje. Wciąż niesamowitego pecha mieli Granatowi, gdyż po raz kolejny obijali obramowanie bramki, tym razem był to Paweł Rzeszutek z rzutu wolnego. Właśnie ten stały fragment stanowił groźną broń obu zespołów, gdyż równie blisko gola po strzale sprzed pola karnego był Marcin Wrzodak, lecz uderzył nieco za mocno. Co nie udało się z rzutu wolnego, udało się Marcinowi Bernatowi kilka minut później. Świetnie dokręcił on piłkę i ta od słupka wpadła do siatki. Aasa Polska była w stanie odpowiedzieć tylko raz ( świetnie rozegrana kontra) i tym samym HRK S.A. w końcu przełamuje złą passę i zdobywa pierwsze punkty w sezonie!
Zawodnik meczu: Aleksy Dziadosz [HRK S.A.]
W ataku raz za razem nie dawał szans obronie. Z bliska i z dystansu stanowił groźny element drużyny, która teraz może grać tylko lepiej.