Bez problemu
Reprezentanci COMPENSA zapewniają sobie miejsce w finałowej czwórce, a tym meczem pokazali, że są gotowi walczyć o najwyższe cele.
Ubezpieczyciele wystąpili w najsilniejszym składzie i to było widać od początku. Rewelacyjnie wymieniali piłkę, kolejnymi błyskawicznymi atakami rozbijając defensywę rywali. Strzelanie już w czwartej minucie rozpoczął Karol Domżała i po paru chwilach trafił po raz drugi. Karol to wódz tego zespołu, zawsze bierze na siebie najtrudniejsze zadania. Świetnie rozgrywa piłkę i walczy w środku pola za trzech. Pod bramką rywali niezawodny tego wieczoru był Mateusz Minchberg, który aż czterokrotnie zmuszał rywali do wyciągania piłki z siatki. Popularny „Ananas” ma ogromną łatwość w poruszaniu się po boisku - gdzie piłka akurat spadnie i tam on na nią czeka. Prawdziwy jednak koncert dawał dziś Artur Epelbaum. W pierwszej połowie czterokrotnie asystował przy trafieniach kolegów, a później osobiście trzy razy wpakował futbolówkę do sieci. Każde jego zagranie i każda decyzja niosła ze sobą zagrożenie dla rywali.
Spece od słodkości próbowali odpowiadać przeciwnikom, ale odbijała się na nich gra w osłabionym składzie. Mając już zapewniony awans do fazy mistrzowskiej, nienadwyrężali zdrowia. Gdy tylko ruszali do ataku, z przodu zostawała dziura, którą oponenci skrzętnie wykorzystywali. Dużo zagrożenia stwarzał Dariusz Nowak, który mógł trafić do siatki w pierwszych minutach spotkania, ale potem jak położył bramkarza, potężnie obił poprzeczkę. Duże zagrożenie sprawiał też Damian Postek, który swoimi indywidualnymi rajdami rozbijał obronne zasieki rywali, ale futbolówka po jego strzałach nie chciała lądować w bramce. Honorowego gola zdobył Łukasz Rosłonek, który po podaniu od Nowaka zdecydował się na świetny strzał.
COMPENSA w takiej formie może spokojnie walczyć o złoty medal, a wkrótce być może ponownie zmierzy się z WEDLEM w meczu, który zadecyduje o mistrzowskim tytule.
Zawodnik meczu: Artur Epelbaum [COMPENSA]
Rządził w defensywie, najpierw świetnie wykładał piłkę kolegom, a potem samemu wziął się za zdobywanie goli. Wychodziło mu tego wieczoru każde zagranie.
Damian Ambrochowicz