Żółta Łódź Podwodna przedłuża szansę na miejsce na podium
Zwycięstwo w tym spotkaniu stawia reprezentantów SIKA POLAND w gronie drużyn, które mogą zakończyć ten sezon w pierwszej trójce. Może się okazać, że stanie się to kosztem właśnie drużyny WIKTOR.
To było starcie dwóch głodnych zwycięstwa drużyn. Od pierwszych minut oglądaliśmy wymianę ciosów i nie minęło nawet 120 sekund, a już mieliśmy remis 1:1. Wynik otworzył Adrian Raczkowski i dostał odpowiedź od Olega Lewickiego. Adrian wyrasta do rangi gwiazdy drużyny Chemików, w tym starciu zdecydowanie najjaśniej świecił. Cztery razy pokonał Daniela Kowalskiego i dołożył do tego jedną asystę. Ten wysoki, obdarzony niesamowitą techniką gracz, potrafi świetnie uderzyć z dystansu, ale radzi sobie w również w indywidualnych pojedynkach. Klucz do zwycięstwa Żółtej Łodzi Podwodnej leżał jednak w dobrze dysponowanej, zwartej defensywie. Przeciwnicy nie mogli się przez nią przebić, ani indywidualnymi popisami, ani zespołowymi akcjami.
Obrona Chemików w pewnym momencie drugiej odsłony straciła nieco koncentracji, co pozwoliło rywalom odrobić nieco strat i zapewniło emocjonującą końcówkę. Wiktory atakowały, a zdecydowanie najlepiej spisywał się Mateusz Leszek, który skompletował hat-tricka i co chwila napędzał kolejne uderzenia zespołu. To on dawał najwięcej jakości swoimi dryblingami i dobrymi podaniami. Na niego spadł obowiązek zdobywania bramek, bo etatowy strzelec, Oleg Lewicki, był w tym meczu lepiej pilnowany niż „Mona Lisa” w Luwrze.
W końcówce zrobiło się gorąco, bo Chemicy prowadzili już tylko jednym trafieniem, a rywale ciągle napierali. Jednak jeden błąd w defensywie, jedna strata w środku pola i - aktywny w całym meczu - Artur Prokopiuk przypieczętował zwycięstwo swojej drużyny w tym starciu.
Zawodnik meczu: Adrian Raczkowski [SIKA Poland]
Cztery gole i każdy ładniejszy od poprzedniego. Prawdziwą perełką było jego trafienie z rzutu wolnego, kiedy pięknym strzałem ominął mur i zaskoczył bramkarza.
Damian Ambrochowicz